2017-12-06, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Miało być pracowite popołudnie – bo trochę rzeczy do zrobienia było, a okazało się, że pracy nie będzie, bo gazem w kamienicy jedzie.
Zaczęło się późnym popołudniem. Najpierw przyleciała spanikowana sąsiadka z dołu, że gaz czuć. Dziwne to, bo przecież zaledwie trzy czy cztery lata temu założono w kamienicy nową instalację gazową. Za chwilkę znów się rumor zrobił – przyjechała straż pożarna. Pożarnicy sprawdzali, czy kto nie ma w domu butli na gaz, bo mogła się rozszczelnić i byłby kłopot, ale i tego u sąsiadów nie było. No to dawaj skrupulatnie sprawdzać, co się dzieje. Okazało się, że to jednak nie w mojej kamienicy ten gaz się ulatnia.
Ale chwile grozy przeżyliśmy i to nieliche, bo nie znam nikogo, kto by się nie bał ulatniającego się gazu. Zresztą wspominaliśmy z sąsiadami, jak to właśnie kilka lat temu ulatniający się gaz sprawił, że pogotowie gazowe zamknęło dopływ, a założenie instalacji trwało i trwało. Bo jak wszystkim wiadomo, to jedyna instalacja, na jaką trzeba mieć pełną dokumentację budowlaną ze wszystkimi koniecznymi pozwoleniami. Pamiętam, jak sąsiedzi klęli w żywy kamień, że tak długo to trwa, ale dzięki temu mieliśmy aż do wczoraj spokój. No i teraz też mamy, ale zawsze zostaje jakieś ale. W każdym razie chwile grozy przeżyliśmy.
A tak swoją drogą, kolejny raz na medal zasłużyła straż pożarna. Ja od lat wiem, że to najlepsza z możliwych służba mundurowa. Mili strażacy, kompetentni, generalnie super. Czego od jakiegoś czasu powiedzieć nie można o innych, ale to kolejna bajka.
I z innego kątka. Już za minutkę, już za momencik znów rozbłysną świąteczne dekoracje. Będzie karoca Mikołaja i kilka innych atrakcji. No cóż.
No i nadeszły wybory prezydenckie. Zanim jednak do urn, to nastanie tak zwana cisza wyborcza, co we współczesnym świecie nie ma zupełnie sensu.