2017-12-07, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Jeszcze trochę do świąt zostało, a już przybywa świątecznych dekoracji. Zawsze jak przychodzi ten czas, podejrzliwie patrzę na wszelki błyszczące ozdoby.
Każdy, kto mnie zna, wie, że nie lubię laswegasów, czyli świetlnych dekoracji, jakie się zwykle pojawiają w miejskich przestrzeniach, ale i na prywatnych posesjach też. Największy laswegas, jaki znam, jest w Baczynie. Co roku zresztą tam tych elementów przybywa. Parę razy tamtędy jechałam i za każdym razem nie mogę wyjść z podziwu, że komuś się chce. Komuś się chce marnować energię i przy okazji pieniądze.
Podobnie, jak nie mogę wyjść z zadziwienia, kiedy patrzę na laswegasy pojawiające się w oknach kamienic na Nowym Mieście.
Od zawsze tak mam, że nie lubię świecidełek, a od niedawna zwyczajnie nie lubię marnowania energii. O miejskich dekoracjach nie piszę, bo już parę razy o tym pisałam. Natomiast o tych prywatnych jak najbardziej, bo nie rozumiem.
Laswegasy poświecą sobie do połowy stycznia, jakoś to przeżyję. Ale tak sobie układam ścieżki pracowo-prywatne, żeby jak najmniej chodzić obok takich świecących dekoracji.
Inna rzecz, że właściwie przez okrągły rok kraj jest cały rozświetlony, bo przecież wszystkie galerie handlowe przypominają laswegasy. No co zrobić, taka moda przyszła.
A teraz z drugiego kątka. Służby miejskie zaczęły tropić bezdomnych, żeby nie było ofiar śmiertelnych mrozów. I bardzo dobrze, że tak się dzieje, bo czasami ludzie sobie nie radzą i zwyczajnie trzeba im pomóc. Mnie tylko przy takiej okazji nachodzi pytanie – gdzie tych nieszczęśników się umieszcza? Bo żadne schronisko nie przyjmuje do siebie ludzi z problemem alkoholowym, a generalnie bezdomnymi są ludzie z tym problemem. Ostatnimi czasy właśnie takich bezdomnych wygarnięto z kamienicy obok mnie. Ci ludzie mieszkali przez jakiś na moim podwórku, a potem gdzieś się przenieśli. Też nie wiem, gdzie, bo nawet znajomi nie wiedzą, a wiedzą wszystko. Na pewno nie trafili do żadnego schroniska, bo obciążeni są właśnie tym problemem.
Ostatnio służby wygarnęła kilka bezdomnych osób, które koczowały całe lato pod Schodami Donikąd i też zasadniczo nie wiem, gdzie trafili.
Od lat mówi się o konieczności otwarcia ogrzewalni. Dobrze by było, żeby w końcu coś takiego w mieście na większą skalę powstało, bo problem faktycznie jest.
No i nadeszły wybory prezydenckie. Zanim jednak do urn, to nastanie tak zwana cisza wyborcza, co we współczesnym świecie nie ma zupełnie sensu.