Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Estery, Kiry, Rudolfa , 7 lipca 2025

No i jak tu nie lubić tego miasta

2017-12-19, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Władza nieustannie dostarcza mi uciechy. A to sobie jakiś wieżowiec kupi, a to jakieś hasełko wymyśli, a to radni się nie zgodzą na jego zmianę. No karuzela się kręci, tylko jakoś mało mi do śmiechu.

Radni obronili markę „Gorzów Przystań”. No i super, no i chwała. Bo uznali, że jednak jest lepsze niż „Gorzów w sam raz”. Ja też uważam, że lepsze, choć oba są idiotyczne i z lekka poronione. Przystań to znak, że można się zatrzymać na chwilkę, zerknąć na cokolwiek, ewentualnie napić się kawy i jechać dalej. Na pewno nie zachęca do pozostania na dłużej, na zatrzymanie się na kilka dni. Jestem czynną turystką i dla mnie przystań ma konotację jednoznaczną – chwila odpoczynku i dalej w drogę. Owszem, można interpretować to hasło i w taki sposób, że miasto stało się przyjazną przystanią dla mniejszości narodowych oraz przesiedleńców. Ale myślę, że pora najwyższa przestać epatować historią. Pora otwierać pola na przyszłość. Owszem, historię należy znać i rozumieć. Ale nie można cały czas nią żyć, ją roztrząsać i gdybać.

Jeszcze gorzej kojarzy mnie się określenie „w sam raz”. Bo to z kolei zamyka perspektywę. W sam raz znaczy ni mniej, ni więcej – nic już nie trzeba. Dobrze jest, jak jest. A to zwyczajna nieprawda. I jak z Przystani śmiano się jakoś tak z umiarem, to nieszczęsny w sam raz zwyczajnie zginął pod lawiną krytyki.

Inna rzecz, że tę markę prowadzono jakoś tak mocno bocznymi drzwiami. Metodą faktów dokonanych. No i kompletnie się nie przyjęła. Zastanawia mnie teraz, jak magistrat rozliczy wydane na tego wsmaraza pieniądze. Niby w skali miasta to nie są jakieś oszałamiające kwoty, ale jednak są. Ciekawe.

Pamiętam, jak wielu dyskutantów przytomnie usiłowało zauważyć, że marka to jest coś takiego, co się buduje latami. Bywa, że powstaje znak zaszczytny, którym tylko chwalić się można, a bywa odwrotnie. W mieście nad trzema rzekami rzeczywistych marek, może mareczek, ale jednak czytelnych i dobrze kojarzonych jest kilka. To zespoły dziecięce, to jazz, to Papusza. Onegdaj był to Stilon z kasetami – dobrem pożądanym w czasach już minionych. Zwykle i zwyczajnie nie udaje się zaszczepić czegoś sztucznego, czegoś obcego, a za takie mam właśnie tworzenie marki na zawołanie, na zlecenie. Bo zwyczajnie się nie przyjmie. No i okazało się, że choć nie znam się na marketingu, to jednak chyba miałam rację.

A teraz z drugiego kątka. Otóż pozostało bardzo niewiele czasu do otwarcia Kwadratu, a raczej tego czegoś, co kiedyś było Kwadratem, a dziś jest nie wić czymś. Poszłam sobie dziś specjalnie obok tego placu, żeby zobaczyć, jak on wygląda na moment przed otwarciem i powiem, że wygląda nijak. Nadal jakieś budy tam stoją, wszystko jest jakieś niedokończone, a to, co jest dokończone, mnie przeraża. Nie lubię zabetonowanych przestrzeni, gdzie trawę zastąpiono płytkami czy innymi sztucznym badziewiem. OK. Poczekam te kilkanaście, czy kilkadziesiąt godzin i pójdę się przekonać. Choć złudzeń raczej nie mam. I powiem tak, zwyczajnie boję się tekstów, że znów będą rewitalizowane kolejne skwery. Bo a nuż znów zabetonowaniu ulegną kolejne części miasta. Do znudzenia powtarzam, że ugotowaliśmy planetę. Zabetonowany Kwadrat jest kolejnym puzzlem w tej dziwnej polityce.

A potem latem narzekamy, że gorąc straszliwy, że huragany i inne dopusty natury nas nękają. Więcej takich działań. A zabraknie zwyczajnie tlenu. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x