2017-12-30, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Do sylwestra zostało już niewiele czasu. Jedni szykują się na bal, inni na domówki, jeszcze inni wybierają książki na kanapę, bo tak najbardziej lubią. No i za chwilkę znów o rok będziemy starsi.
Nie był to znakomity rok dla nas wszystkich. O tym, co się wyczynia w kraju, pisać nie zamierzam. Natomiast o tym, co nieco się wstało w mieście, jak najbardziej. Najbardziej traumatyczną chwilę mieszkańcy miasta nad trzema rzekami przeżyli chyba 1 lipca, kiedy nagle okazało się, że płonie katedra. Wielu z nas w głowie się nie mieścił taki scenariusz. Bo w gruncie rzeczy palić się mogło wszystko, ale KATEDRA??? A jednak się stało i okaleczała bryła powoduje, że strata jednak cały czas boli.
Innym ważnym i bezprecedensowym wydarzeniem było nadanie tytułu Honorowej Obywatelki Miasta Romce, Alfredzie Markowskiej – Babci Nońci. To po Edwardzie Dębickim, druga osoba z mniejszości romskiej uhonorowana tym zaszczytnym mianem. Rzecz bez precedensu, że powtórzę, bo Romka, bo kobieta. Dla mnie to była bardzo wzruszająca uroczystość. Można się zastanawiać, jak Babci Nońci udawało się ratować te dzieci w czasie wojny. Ale tylko jedno świadectwo wystarczy, aby wątpliwości zniknęły. Zacytuję starą mądrość żydowską, która mówi tak – Kto uratował jedno życie, uratował cały świat. I przy tym pozostanę.
Kolejnym istotnym wydarzeniem był opór społeczny – skuteczny w przypadku chciejstwa zmian nazw ulic – mam na myśli Walczaka i 30 Stycznia. Ludzie się zaparli, a urzędnicy, o dziwo, jakoś jednak ich posłuchali. Ja mam tak, że na grobie Walczaka palę zniczka. O dniu 30 stycznia myślę bez emocji, ale jednak myślę, zwłaszcza, kiedy patrzę na zdjęcia zniszczonego centrum miasta.
Kolejnym ważnym wydarzeniem była promocja książek wydawanych przez Archiwum Państwowe – monografia Papuszy oraz kilka innych. Ja tam bardzo sobie cenię wydawnictwa regionalne i dlatego cieszy mnie każda taka książka.
Było też i wiele innych większych i mniejszych wydarzeń. Jednak akurat te zapamiętałam. Zapamiętałam też i takie, o których nie chcę pisać, bo uważam, że to porażka polityków i dezynwoltura w podejściu do tego co tu, co w mieście. Ale widać taki urok tych ludzi, widać politycy tak mają.
Ciekawe, co przyniesie nam kolejny rok. Ja bym sobie życzyła spokoju, zdrowia, wycieczki do Japonii oraz kilku szybkich wyjazdów na Ukrainę, co akurat jest bardziej prawdopodobne niż wizyta w Kraju Kwitnącej Wiśni.
Wszystkim, którzy zaglądają na tu, życzę wszystkiego naj, samych dobrych chwil, cierpliwości do otaczającej nas rzeczywistości, życzliwości, radości, dobrych koncertów, ciekawych wyjazdów, jednym słowem wszystkiego najlepszego.
No i nadeszły wybory prezydenckie. Zanim jednak do urn, to nastanie tak zwana cisza wyborcza, co we współczesnym świecie nie ma zupełnie sensu.