2018-01-04, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Gdyby mnie kto zapytał, gdzie teraz chciałabym być, to powiedziałabym, że na Ziemi Ognistej albo na Alasce, albo gdzieś blisko biegunów. Tam, gdzie najbardziej i oczywiście chłodno i zimno jest. Zima jest. Ma być zimno. A nie jest.
Zwyczajnie lubię chłód. Może to dziwne. Ale lubię, kiedy w domu jest chłodno, kiedy od okna wieje. Tak mam. Lubię bardzo, kiedy okno jest otwarte, kiedy czuję podmuch wiatru. Czasami wyłażę z domu, żeby tę chwilkę chłodu poczuć. Ale też lubię wracać do domu, w którym jest ciepło. Dla mnie ciepło, to +18 stopni.
No i kiedy ADM mnie poinformował, że wchodzimy w KAWKĘ, mocno się zatroskałam. Bo jak, zburzą mnie piece? Moje piece? Założą mi CO i będzie okropnie i ciepło? No nie. Tak sobie pomyślałam na początek. Potem odbyłam kilka spotkań, przeżyłam zakładanie miejskiego ciepła. Posłuchałam, co mówili specjaliści i ustawiłam sobie termostaty na jedynkę. Specjaliści doradzali – jak jedynka, to będzie około plus 19. Zawsze tak będzie. Pani nie rusza. Specjaliści – ludzie, którzy zakładali ciepło. Pogardliwie się o nich mówi – robotnicy. Dla mnie fachowcy.
Przeżyłam rok od założenia miejskiego ciepła. Jestem maksymalnie dobrze zaskoczona. Moi sąsiedzi w starej poniemieckiej kamienicy też. Sąsiedzi w kolejnej poniemieckiej kamienicy też. W innej, też poniemieckiej również. W kolejnej także. Każdy, znaczy ten niewielki liczący coś około 20-30 rodzin wyjątek mówi jedno. To dobro.
A dlaczego o tym piszę w złośliwcu? Bo zwyczajnie i po ludzku nie zgadzam się z nagonką na program KAWKA, jaka ostatnio się odbywa. Każdy z nas miał możliwość powiedzieć nie. Każdy z nas mocno się wadził z kosztami. Dla każdego z nas był i jest to duży wydatek. Każdy z nas – mieszkańców Nowego Miasta miał do wyboru – cywilizacja czy też dźwiganie drewna, potem popiołów. Nie jestem admiratorką miasta. Magistratu i jego służb. Ale akurat tym razem, w przypadku tego programu, KAWKI, miasto zrobiło megawszystko, aby poinformować, pouczyć, i jak trzeba było, to poprosić o pomoc w zrozumieniu. Sama parę razy uczestniczyłam w akcji informacyjnej, nie jako dziennikarz, ale jako mieszkanka. Dlatego wszelkie zarzuty pod adresem KAWKI uważam za bezzasadne.
Akurat miasto, ale tak naprawdę ZGM, dołożyło wszelkich starań, aby dokładnie wytłumaczyć, o co chodzi, jak będą koszty wyglądać, ile będziemy płacić. I co, jak za dużo, lub za mało będzie.
A skąd ta egzegeza? Ano stąd, że w necie ostatnio pojawiły się mocno krytyczne teksty, dziwne to jest, w sprawie KAWKI. Powiem tak. Ja tu mieszkam, ja jestem beneficjentką, ja płacę. Ja gadam z sąsiadami. Ja z nimi się na różne rzeczy umawiam. Ja mieszkałam w domu, wiele lat, gdzie piece były. Ja mieszkam w domu, gdzie od ponad roku mam KAWKĘ.
Ja i moi sąsiedzi bardzo prosimy, żeby złych słów na KAWKĘ nie głosić. Ja i moi sąsiedzi jesteśmy szczęśliwi, że i nas w końcu do XXI wieku dopisano. O czystości powietrza nie powiem. Powtórzę. Urzędników i polityków, pożal się Boże nie lubię. Ale jednego urzędnika chwalić będę zawsze. To Tadeusz Jędrzejczak. Były szeryf. Jaka szkoda, że były….
A każdego, kto w necie krytykuje program KAWKA, zapraszam na spotkanie na argumenty. Na wszelakie argumenty – koszty, wydatki na adaptację mieszkań po KAWCE, na dobre mieszkanie w końcu.
No i nadeszły wybory prezydenckie. Zanim jednak do urn, to nastanie tak zwana cisza wyborcza, co we współczesnym świecie nie ma zupełnie sensu.