2018-01-30, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Zawsze na niego czekam. Jakoś mnie zawsze rozrzewniał, zwłaszcza jak władze i mieszkańcy uderzali w Dzwon Pokoju. W tym roku ten dzień ma wybitnie ważny wydźwięk.
Najpierw uderzenie w Dzwon Pokoju, potem otwarcie Gabinetu Christy Wolf, pisarki, która choć całe swoje dorosłe życie mieszkała w Berlinie, do swego Landsbergu tęskniła. A na koniec jeszcze widowisko w Miejskim Centrum Kultury. Na dwa pierwsze wydarzenia nie dam rady, choć prawdą a prawdami bardzo bym chciała, ale zwyczajnie się nie da. Natomiast do MCK – wszystko wskazuje – pójdę.
Tym bardziej, że ten dzień ma wybitnie ważny wydźwięk na tle tego, co się ostatnio zaczęło wyprawiać. Bo ten dzień akcentuje właśnie potrzebę porozumienia, zrozumienia, wybaczenia, dialogu, a w wielu przypadkach sympatii i nawet przyjaźni, jakie się tu, na tych ziemiach zawiązała pomiędzy byłymi i obecnymi mieszkańcami.
I mam wrażenie, że właśnie taki kształt święta, takie oto zbliżenie między byłymi a obecnymi mieszkańcami, jakoś nie bardzo przylegają do tego, co się w kraju wyczynia. Od lat zajmuję się dziejami dawnymi i nowymi. Mam dość sporą bibliotekę książek poświęconych regionowi, ale i nie tylko, bo interesuje mnie Brandenburgia, Saksonia, Ukraina, Litwa, kraje Dalekiego Wschodu, Japonia wreszcie. O Izraelu i Żydach nie wspominam, bo to zwyczajny oblig w moim przypadku jest, ale nie ukrywam, fiksację na tym punkcie też mam całkiem sporą.
Dlatego ze zdziwieniem przyglądam się silnym tendencjom nacjonalistycznym, marzeniom o kraju od morza do morza, no jakbym znów generała Becka i jemu podobnych słuchała. Przykro mnie się robi, kiedy słucham obraźliwe słowa pod adresem sąsiadów, powtarzanie kalek spostrzeżeniowych bez cienia refleksji.
Dlatego tak bardzo potrzebne są takie Dni Pamięci i Pojednania, takie, kiedy się mówi o tym co tu się wydarzyło, ale się podkreśla też to, co się wspólnie zrobiło. I jest czas na spotkanie, wypicie herbaty, posłuchanie muzyki. Tak to powinno być, tak się buduje dobre więzi sąsiedzkie. A cóż lepszego, niż przyjazny sąsiad. No co?
Miastu przybędzie kolejny honorowy obywatel. Ten zaszczyt przypadł panu senatorowi Władysławowi Komarnickiemu.