Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Andrzeja, Jędrzeja, Małgorzaty , 16 maja 2025

Czyżby jednak Instytut Papuszy miał powstać?

2018-02-02, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Już nie w niszczejącej willi Jaehnego, ale w wyremontowanej starej siedzibie książnicy wojewódzkiej, też zresztą pofabrykanckiej willi, powstanie Instytut Papuszy. Przynajmniej takie są zapowiedzi.

Oto oficjalny komunikat ze strony marszałkostwa: „Powraca temat utworzenia Instytutu Papuszy. W tej sprawie marszałek Elżbieta Anna Polak spotkała się z Ewą i Edwardem Dębickimi – gorzowskimi Romami propagującymi cygańską kulturę. - Dziedzictwo kultury romskiej jest szczególnie bogate i wymaga pielęgnowania, ale potrzebuje przestrzeni. Idealnym miejscem jest Biblioteka Wojewódzka w Gorzowie, gdzie niedawno oddaliśmy kolejną, odremontowaną część zabytkowej willi – wyjaśnia marszałek. W spotkaniu udział wzięła także poseł RP Krystyna Sibińska. Dzięki remontowi willi biblioteka zyskała powierzchnię wystawienniczą i ekspozycyjną. Podczas spotkania ustalono, że w byłoby to zatem najlepsze miejsce. Wstępny termin powołania instytutu na podstawie Stowarzyszenie Twórców i Przyjaciół Kultury Cygańskiej im. Bronisławy Wajs-Papuszy. zaplanowano na 7 marca”.

Tyle komunikat. Jak się przyjrzeć sednu, to sens jest. Bo miejsca rzeczywiście w wyremontowanej willi Hansa Lehmanna, która przez laty była główną siedzibą książnicy wojewódzkiej, trochę jest. Co prawda mieści się tam już dział zbiorów specjalnych, Galeria Twórców Gorzowskich, świeżo otwarty Gabinet Christy Wolf, Galeria Karykatur Zbyszka Olchowika, Gabinet Satyry. Ale i jakby tak się zastanowić, to i miejsce na Instytut Papuszy też się znajdzie. Poetka zasłużyła na swoje miejsce, choć po prawdzie wszystkie jej wiersze – piosenki – gilori – jak je sama nazywała, że przypomnę „z głowy Papuszy ułożone” – powstały długo wcześniej. Ale Papusza, ta smutna, szczuplutka Pani, długo tu mieszkała. Tu powstały o Niej pierwsze rzetelne, poza Jerzym Ficowskim i jego książkami, prace, tu z Nią nagrano liczące się materiały, tu w końcu Czesław Łuniewicz zrobił jej najpiękniejsze zdjęcia, kanoniczne wręcz. Tu mieszkają jeszcze ludzie, którzy ją pamiętają. Ja ją pamiętam – ale to nie kwestia. Tu mieszka jej rodzina, tu mieszkają i pracują ludzie, którzy chcą o Niej pamiętać, a przy okazji pamiętać i poznawać kulturę romską. Kulturę, która z oralnej, przekazywanej z dziadka na wnuka zamieniła się w kulturę słowa pisanego i kulturę wizerunku plastycznego. To za Jej sprawą. Co prawda i gwoli porządku domu, stałoby się i tak, może później, może gdzie indziej. Ale to ona była pierwsza i to ona zapłaciła za tę zmianę straszliwą cenę.

Dobrze więc, że jest komunikat i to dość stanowczy oraz jasny. Instytut będzie. Poczekamy tylko na określenie, jak i w jaki sposób będzie dział, kto i jak oraz za co będzie nim kierował. Jakie będą kierunki badań, jakie sposoby upamiętnienia poetki oraz innych twórców kultury romskiej, w tym przede wszystkim dzieła Edwarda Dębickiego – jak dla mnie najwyraźniejszego, najbardziej twórczego, najbardziej oryginalnego i przy okazji dziś najbardziej znaczącego romskiego twórcy. No i co jest niebagatelne – Honorowego Obywatela Miasta, jednego z dwojga Romów noszących ten zaszczytny tytuł. Drugą jest, że przypomnę, Alfreda Markowska, Babcia Nońcia. Dla niej też tam powinno być miejsce.

Czekam zatem do 7 marca. Ale przy okazji szkoda wielka i żal, że jednak willa Jaehnego nadal będzie trwałym wyrzutem sumienia. Trwałym, bo prześliczny budynek, który cały czas ma ślady przedniej urody, popadać będzie w ruinację. No niestety, nie udało mnie się w totolotka wygrać kulminacji i nie stać mnie na to, żeby tę willę kupić. Bo jakbym wygrała, to kupiłabym willę, zamieniła w coś, o czym myślę. Trochę kasy dałabym Thomasowi na CKM. I na koniec pojechałabym do Japonii. Ale przede wszystkim uratowałabym tę perełkę. Prawo Murphy’ego jest nieubłagana. Jak się co ma nie zdarzyć, to się nie zdarzy. Willa będzie niszczeć. Instytut powstanie. Co dajcie wszystkie jednak bogi i mój ty ulubiony dżinie z czarnego imbryka do herbaty. Dajcie wszyscy.

Ps. Zwyczajnie muszę o tym napisać. Otóż w mieście margrabiego Jana znaleziono coś mega ciekawego. Otóż fragment pomnika znaleźli pracownicy usuwający awarię sieci wodociągowej na osiedlu Mieszka I w Kostrzynie nad Odrą. Blok kamienny wzbudził zainteresowanie pracowników Miejskich Zakładów Komunalnych z uwagi na napisy w języku obcym. Ktoś z ekipy znał francuski. Dlatego zaalarmowano Muzeum Twierdzy. No i się okazało, że to cokół pomnika upamiętniającego żołnierzy francuskich poległych podczas wojny francusko-pruskiej w latach 1870-71. Muzeum powiadomiło już ambasadę francuską. Takie znaleziska odnotowano w Opolu i Poznaniu. Czy ambasada się zainteresuje? Czas pokaże. Cokół zostanie w Muzeum Twierdzy. Tylko pozazdrościć kolejnego eksponatu. A piszę o tym też i tę wiedzę dedykuję wszystkim łazikom po podgorzowskich lasach, których sporo jest. Pomyślcie drodzy turyści o kawałkach brukowanych dróg, po których w lasach nie raz i nie dwa, i nie pięć razy szliście. Za każdym razem upierdliwy pilot i przewodniczka gadała – proszę państwa idziemy po bruku, który tu po przegranej wojnie francusko-pruskiej w latach 1870-71 francuscy jeńcy układali. Tablice kontrybucyjne z tamtych czasów też w mieście nad trzema rzekami spotkać można. Tak więc jak Muzeum Twierdzy już najnowszy nabytek w siedzibie swojej pokaże, trzeba w te dyrdy do miasta margrabiego Jana lecieć, żeby go na osobiste oczka zobaczyć, sfotografować i być szczęśliwym, że nam dano.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x