2018-02-03, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Legendarny prałat doczeka się swego pomnika. I bardzo dobrze, bo takie postaci winno się upamiętniać. Pytanie tylko, czy rzeczywiście kolejna rzeźba musi stać przy katedrze?
Powiem tak, bardzo dobry pomysł. Bo Prałat zwany także Szefem to postać niezwykła. Wybitny ksiądz, wybitny kapłan, wychowawca, ale i znakomity aktor, Honorowy Obywatel Miasta, zresztą słów za wiele nie potrzeba, bo znali Go wszyscy, nawet ci niewierzący. Bywałam w proboszczówce na herbacie i połajankach. Ale i wiele ciekawych rozmów z księdzem Witoldem Andrzejewskim, jeśli ktoś nie rozpoznał, o kim piszę, odbyłam.
Popatrzyłam sobie na model i cóż, trudno, niech będzie. Ale nie bardzo rozumiem, po co stawiać kolejny pomnik przy katedrze. Może warto pomyśleć nad innym miejscem. Nagromadzenie figur, nawet najdostojniejszych osób w jednym miejscu powoduje, że wzajemnie się znoszą, znosi się znaczenie. Co więcej, szybko się opatrują, przestają mieć znaczenie, jakiekolwiek.
Jestem całym sercem za upamiętnieniem księdza, ale jeszcze trochę czasu jest, może naprawdę warto poszukać innego miejsca. Tylko pod rozwagę kładę.
I z innego kątka. Przyznam, że ze niejaką zgrozą przeczytałam, że do renowacji idzie park Siemiradzkiego i będą też odnawiane punkty widokowe. Powiem, dlaczego napawa mnie to niejaką zgrozą. Bo patrzę na to coś, w co, zresztą ponoć po konsultacjach, zmienił się Kwadrat. A skoro przy tym jestem – pamiętam, jak mieszkańcy Nowego Miasta spektakularnie zignorowali owe konsultacje. Przyszło na nie kilkanaście osób, zresztą nie bardzo wiadomo skąd. No i mamy to, co mamy, czyli coś okropnego. Nie pamiętam też, żeby były konsultacje dotyczące parku, dlatego tym bardziej się obawiam, bo zwyczajnie nie dowierzam urzędnikom. No i jeśli renowacja ma trwać tyle, co renowacja Kwadratu, to obawiam się, że proporcjonalnie do obszaru, może ona potrwać ze dwa lata. Owszem, wiem, że trzeba coś z tym fantem zrobić, ale mam nadzieję, że nie aż tak, że park trudno będzie potem rozpoznać.
No i jeszcze jedno spostrzeżenie. Jechałam dziś przez Zawarcie i Zakanale, no i przyznam, że trochę mnie przestraszyła wysoka woda, jaką tam widziałam. A potem w Miasteczku z lekka przeraziła mnie wysoka, nawet bardzo wysoka Obra. A potem jeszcze wysoki potok Kasztanówka… No jednym słowem – chyba jednak mamy zimową powódź.
No i nadeszły wybory prezydenckie. Zanim jednak do urn, to nastanie tak zwana cisza wyborcza, co we współczesnym świecie nie ma zupełnie sensu.