2018-03-13, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Myślę, że ta niewielka prezentacja sprawi, że niektórym łza się w oku zakręci. Bo książnica wojewódzka pokazuje pamiątki po Stilonie.
Zawiało mnie do biblioteki wojewódzkiej, co dziwne nie jest, bo ja zwyczajnie akurat w bibliotece często bywam. Weszłam, pogadałam sobie z miłymi pracownikami, potem z koleżankami bibliotekarkami. Aż w końcu podeszłam do kilku gablot stojących na parterze. A tam wspomnienie wielkości – wystawa pamiątek po Stilonie. Są dokumenty, dyplomy, zdjęcia, odznaki okolicznościowe. Ale są też i takie rzeczy, jak choćby talerze czy kubeczki z charakterystycznym niebieskim znakiem. Nie zabrakło także sztandarowych produktów, jak choćby taśmy magnetofonowe czy takie białe coś, co to ja nie wiem, co to jest, ale ponoć to było bardzo ważne.
Stałam sobie dłuższą chwilkę i tak sobie myślałam, że kiedyś to była potęga, bo była. A dziś jest teren przemysłowy, dość mocno zdegradowany i wspomnienie po potędze. Szczęściem znalazł się jakiś inwestor i wysokościowiec Stilonu się ostanie, nie będzie wyburzany. No i tyle dobrze, bo już nie ma historycznej bramy Stilonu, choć moim zdaniem powinna była zostać.
W każdym razie do książnicy powinni się wybrać ci, którzy czują emocjonalny związek z największym niegdyś zakładem pracy. Pewno im się łezka zakręci w oku.
No i z drugiego kątka. W Filharmonii Gorzowskiej można obejrzeć wystawę poświęconą kwestii wykluczenia społecznego, sposobów wyjścia z niego. Czarno-białe fotografie pokazuję prawdziwych ludzi, którym udało się wyjść z wykluczenia. Inną sprawą jest kwestia, co to jest wykluczenie oraz jak kto je pojmuje.
No i z trzeciego kątka. Miałam dziś dokładny przedsmak tego, co się stanie po utworzeniu deptaku. Pisałam już o korkach na Spichrzowej. Dziś pogapiłam się na korki na Wełnianym Rynku. Co mówili kierowcy, nikt tego raczej nie chce czytać…. No cóż.
Zabulgotało na wieść o tym, że sam słynny Starbucks przybywa do miasta. Już widzę te kolejki po kawę i ciastka owsiane.