2018-03-22, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Jakie to dziwne miasto ten Gorzów. Nigdy nie wiadomo, co tu się urodzi, co się przyjmie, co spodoba. Nigdy też nie przypuszczałam, że zrodzi się społeczna inicjatywa w sprawie spalonego domku na Fyrtlu….
Tylko mały domek, tylko cacko dla dzieci. Ale jednak aż wielka sprawa, a w każdym razie taką się staje. Nie ma już chyba w mieście nikogo, kto by nie wiedział, że jakaś podła ręka, powtórzę, nie jest istotne, pijana, naćpana czy tylko pozbawiona mózgu podłożyła ogień pod domek dla dzieci na Fyrtlu. O tym, że domek zostanie odbudowany, było wiadomo od samego początku. Halina nie byłaby sobą, gdyby odpuściła. Inna rzecz, że ludzie z Fyrtla też nie byliby sobą. Wielkie sprzątanie zaczyna się w sobotę tuż po 9.00. Każdy może się dołączyć. Ale chyba Halina ani nikt nie przypuszczał, że urodzi się coś więcej. Urodzi się społeczna akcja szukania sprawcy za nagrodę, do której dołączają się kolejni donatorzy. Co prawda jest ich na razie dwoje, dwóch, jakkolwiek, ale są. Kwota na razie wynosi 800 zł za wskazanie sprawcy. I jak dla mnie to jest coś niebywałego. Bo jak do tej pory nikomu raczej się nie udało zapalić prywatnych instytucji i ludzi do takiej akcji. A tu proszę, jakaś nagroda nam się szykuje. Jak jeszcze kilku donatorów się znajdzie, to będzie całkiem poczciwy tysiączek, a może i dwa.
Dodam, nic tak nie działa jak magia pieniądza…. Nie ja to wymyśliłam, ale na tyle długo żyję, że wiem, iż to się sprawdza. Nic tak nie boli, jak wielotysięczne nagrody dla urzędników, których się ma raczej za pasożytów, aniżeli sprawnych ludzi, którzy po to pracują, żeby zwykłemu obywatelowi żyło się lepiej. Nic bardziej nie działa na społeczną sprawność, aniżeli obiecana nagroda. Jak pisałam już wcześniej, zwyczajnie nie wierzę, że policji się uda szkodnika namierzyć. Prędzej i skuteczniej ta nagroda, nawet w tej sumie sprawi, że zajdzie się ktoś, kto wskaże sprawcę. No cóż, na tym polega magia pieniądza….
A Fyrtel, znaczy domek dla dzieci na Fyrtlu i tak znów powstanie. No i na pohybel temu, kto śmiał dzieciom odebrać ich kolorowy dom. Na pohybel.
I z drugiego kątka. Poszłam dziś przywitać się z Kazimierzem. Odkąd bowiem rzeźbka poety stanęła na winklu przy Jazz, często tamtędy chodzę. Gadam do postaci przyjaciela, którego mi dolegliwie i dotkliwie brakuje. Nawet jego burczenia czy stwierdzenia – Rencia, ty zwyczajnie głupia jesteś i się nie znasz. Mało kto, albo i nikt nie wie, że dużo dałabym za to, żeby cofnąć czas. Cofnąć i tego głupka, jednocześnie wyśmienitego poetę sama bym taskała do szpitala i pilnowała, żeby z niego nie uciekał. Choć boję się białych fartuchów tak samo jak on. Chyba mi ten strach zaimplementował. No cóż. Tacy są przyjaciele.
W każdym razie, kiedy wczoraj tam poszłam, to zobaczyłam przy rzeźbie czerwoną różę – błąd, Kazimierz nade wszystko lubił białe, ale niech i będzie czerwona, ja lubię czerwone, czego on nigdy nie rozumiał, oraz tabliczkę – Kazimierz Furman – poeta. Kolejny raz Towarzystwo Miłośników Gorzowa dotrzymało słowa i kolejna rzeźba w mieście jest opisana. Miasto winne być szczęśliwym, że takie towarzystwo ma. Miasto winno słuchać takich ludzi w kwestiach nie tylko małych, ale jednak kosztownych i finansowanych z prywatnych kieszeni rzeźbek. Nota bene, miasto jest zresztą beneficjentem tej akcji rzeźbiarsko-pomnikowej, bo szlak rzeźb metalowych upamiętniających ciekawych mieszkańców jest wpisany na listy ciekawostek turystycznych. Właśnie za niedługo będę oprowadzać po mieście wycieczkę z Torunia, która ku mojemu zaskoczeniu, nie chce kościołów, teatru, parków oglądać, a właśnie te rzeźbki. Sukces. Oczywiście poprowadzę do Kazimierza, i nawet wiersz jeden ulubiony przeczytam.
Ps. Dziś Światowy Dzień Wody. Ktoś powie – bezsens… Ja powiem, niekoniecznie. Bo wody, słodkiej wody do picia zaczyna brakować, może jeszcze nie w mieście nad trzema rzekami, ale to chwila, kiedy i jej tu nam zacznie brakować. Jak patrzę na Afrykę, to dokładnie rozumiem, dlaczego woda ma swój dzień…Bez wody nas nie ma… Dlatego zastanówcie się państwo wszyscy, co z wodą z kranu robicie… Ja się zastanowiłam.
Zabulgotało na wieść o tym, że sam słynny Starbucks przybywa do miasta. Już widzę te kolejki po kawę i ciastka owsiane.