2018-03-23, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Pod skrótowym hasłem Nowa Marchia mam na myśli projekt naukowo-badawczy, jaki lata temu wdrożyła biblioteka wojewódzka. No i proszę, dziś 150. spotkanie, wykład. A byli tacy, co, wątpili.
Pamiętam, jak się zaczynało. Trochę strachu było, bo animowanie etykiety Nowa Marchia to jednak była niewiadoma. Szczęściem w książnicy pracowała i pracuje Grażyna Kostkiewicz-Górska – etnograf z wykształcenia, ale po prawdzie wybitnie światła i wybitnie dobrze obeznana w tematach regionalnych osoba. To ona właśnie wyszła z inicjatywą. Ówczesny dyrektor książnicy Edward Jaworski trochę pomyślał i dał placet – realizujemy. Pamiętam początki. Mało nas przyszło. Ale potem ze spotkanie na spotkanie coraz więcej. Okazało się, że pomysł Grażyny trafił w dziesięć, w punkt. Wyśmienici autorzy wystąpień. Znakomite teksty. W większości przyczynkarskie. Godne cytowań. I cytowane. Potem projekt stał się międzynarodowy. Wyszły zeszyty naukowe, można wykłady prześledzić w necie, bo są rejestrowane. Jednym słowem, dzięki Grażynie biblioteka osiągnęła ten poziom, który destynuje ją do poziomu naukowości, do poziomu biblioteki naukowej. Znaczy w tej kwestii oczywiście.
Pamiętam także i takie spotkania, na które autorzy przyjechali z gotowcami. I potem źle się czuli, bo my mieliśmy wiele szczegółowych pytań – merytorycznych pytań. Bo czasami tak bywa, że ktoś myśli Gorzów – OK., coś tam powiem. Wszak kto się tam zna, no nikt. No i przechodzili tacy autorzy zimną łaźnię – bo się okazało, że jednak się znamy.
150. spotkanie, 150 sesja, 150 wykład…. Morze czasu, morze pracy, morze nerwów Grażyny, morze naszego – uczestników tych spotkań zadowolenia. Morze samego dobrego, które przez te lata w książnicy się uplęgło. To między innymi i te spotkania – marchijskie, bo choć one tyle lat trwają, a ja jestem niemal na wszystkich, to sobie oficjalnej nazwy nie przyswoiłam, dla mnie to marchijskie spotkania, spowodowały, że nieco inaczej myśli się o historii Landsbergu – Gorzowa. Wdzięczna jestem Grażynie Kostkiewicz-Górskiej za jej upór, za dążenie do tego, aby te marchijskie sesje w książnicy miały taki wymiar, jaki mają. Właśnie polsko-niemiecki. Bo i polscy, ale też i niemieccy naukowcy mieli i mają tu miejsce do swoich wystąpień. Wyważona polityka zapraszania gości powoduje, że nie ma przegięcia. Tak się składa, że więcej jednak jest polskich wykładowców. Ale jak przyjeżdżają niemieccy, to też się cieszymy. Bardzo. Wyważona polityka to powoduje.
No i pora na słowo – wątpili. Byli tacy, co wątpili. Mówili – po co to? Ano po to, żeby opowiadać o historii. Dziś chyba nie ma nikogo, kto by wątpił w sens Nowej Marchii w bibliotece. Książnico kochana, dyrekcjo była i obecna, Nowa Marchia to wasz brylant. To schodek do naukowości biblioteki. Grażyna nie lubi, kiedy ją się chwali. Ale zwyczajnie ją trzeba chwalić i na rękach nosić. Za ten projekt, za upór w realizacji, za tę merytoryczną jakość, jakiej tylko pozazdrościć i za fanów, jaki ten projekt ma. Też Grażynie dziękować trzeba. 150. spotkanie, 150. wykład. GRATULACJE!!!!
I teraz PS. Po pierwsze 54. urodziny obchodzi dziś Edyta Milczarek, gorzowska aktorka, świetna wokalistka, która rzadko pokazuje, że świetną jest. Francuska piosenka to jej znak firmowy. Gratulacje.
Po drugie 70. urodziny obchodzi Helga Hirsch, niemiecka dziennikarka. Autorka wielu książek, w tym kardynalnej dla nas „Nie mam keine buty. O ludziach między Odrą i Wisłą” Warszawa 2003, ISBN 83-89291-49-5. Pani Helga Hirsch była w Gorzowie, w książnicy właśnie. To było ciekawe spotkanie. Pani Helga Hirsch napisała też słowo o Zbigniewie Czarnuchu… Pani Helga rozumie polski… Sto lat pani Helgo.
Ps. 2. Filmowo będzie. Szanowni, 30 lat mija…. Tak, tak 30 lat mija od ceremonii Oscarowej na której film Titanic Jamesa Camerona zdobył 11 statuetek Oscara. To była 70. edycja tej nagrody, Oscara znaczy. I niech mnie teraz ktoś opluje za informację i przypomnienie. Nikt się oficjalnie nie przyznaje do tego, że lubi Titanica. Wszyscy go oglądają. Wszyscy. A tu piosenka Celine Dion – Oscar za nią. Jeden z 11….
www.youtube.com/watch?v=DNyKDI9pn0Q&feature=youtu.be
1998:
1948:
Zabulgotało na wieść o tym, że sam słynny Starbucks przybywa do miasta. Już widzę te kolejki po kawę i ciastka owsiane.