Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Andrzeja, Jędrzeja, Małgorzaty , 16 maja 2025

Nadal nie wiadomo, co z kładką przy moście

2018-03-24, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Magistrat dyskutuje z PKP w sprawie kładki na moście kolejowym. Efekt – raczej żaden. Nadal nie wiadomo, kto ma za kładkę zapłacić.

Przyznam, nie rozumiem tej dyskusji. Nie tylko ja, ale i bardzo wielu tubylców. Sprawa wydaje się prosta. Jest most, po moście jeżdżą pociągi, od lat 60. XX wieku tak było i nadal jest. Obok toru kolejowego szła kładka. Stały element całej konstrukcji. Wszak, kiedy most powstał, to znakomity i uwieczniony rzeźbką przewoźnik, pan Paweł Zacharek zawiesił swoje usługi przewoźnikowskie przez rzekę, bo kładka się pojawiła. Tą kładką szli ludzie do miasta, do szkoły, ale i w drugą stronę, na Zawarcia, na mecz. Sama tamtędy łaziłam wiele razy. Na mecze zwłaszcza, ale nie tylko. Dobry skrót to był, zwłaszcza dla spieszonych. A potem kładka stała się dziurawa i zaczęła się kołomyja z określeniem do kogo ona należy i kto ma ją remontować. PKP – mój najbardziej ulubiony przewoźnik, najbardziej nieprzewidywalny, a przez to kolorowy, w powadze instytucji własnej oraz dziedzictwa historii kolejnictwa polskiego dowodził oraz cały czas dowodzi, że ta kładka, niezbywalny element mostu kolejowego to coś osobnego. I zamiaru żadnego w remoncie nie ma. Miasto dowodziło, że to stały element mostu, zatem PKP musi remontować. Rozziew poznawczy wystąpił. I ten rozziew ma ciąg dalszy. PKP swoje, miasto swoje. Miasto nawet zaczęło szukać dodatkowych środków, źródeł pozyskania pieniędzy na remont. Bo remontu dobrej i krótkiej drogi na Zawarcie domagają się coraz bardziej zniecierpliwieni mieszkańcy.

I co? Ano nic. Mostem jeżdżą szynobusy do Winnego Grodu. Kładki nadal niet. I cały czas nie wiadomo, kiedy będzie cokolwiek wiadomo w tej sprawie. Dziwnym wydaje się upór PKP, że owa kładeczka nie jest częścią mostu i miasto musi zadbać o remont. Ale chyba jednak PKP ma większą moc i jednak kładka nadal nie zostanie wyremontowana. W tym roku na pewno. No i ja, jak i wielu, wielu innych tubylców, ale i nietubylców,  będziemy na mecze dyrdać piechtą przez most Staromiejski. Oraz po meczu także. No cóż. Będziemy, bo jakie mamy wyjście? Dobrze by było, żeby miasto w końcu jakiś jasny protokół zbieżności i rozbieżności z PKP podpisało w tej sprawie. Dobrze by było, żeby w końcu jasnym się stało, co i do kogo należy. Ale jak znam rzeczywistość, to tak się nie stanie. Czeka nas kolejny balet – ja mam, my mamy, nie ma pieniędzy, będą pieniądze….

Jak dla mnie sprawa jest prosta. Most jest całością, kładka jest integralną całością mostu. Ktoś to kiedyś tak zaprojektował. PKP przyznaje się do mostu, to też przyznaje się do kładki. Ale wiem, że to tak nie działa. No i mamy, od lat to trwa, ciekawy ale i dolegliwy balet mostowo-kładkowy. Taki kraj. Co zrobić?

I z drugiego kątka. A kto lubi muzykę, dobrą muzykę, świetnie zagraną, a nie przyszedł wczoraj do FG, bo grała Polsko-Niemiecka Młodzieżowa Orkiestra Symfoniczna, może żałować. I to bardzo. A dlaczego? Ano dlatego, że nie dał sobie szansy posłuchania świetnego pianisty Mikołaja Woźniaka w II Koncercie fortepianowym F-dur opus 102 Dymitra Szostakowicza. Solista ma zaledwie kilkanaście lat. A zagrał tak, że czapki z głów panowie i panie. Ja tam stałam przy stole inspicjenckim i mało słyszałam – poza próbą. Ale po jego występie kierowałam do garderoby pielgrzymkę fanów, ludzi lubiących muzykę, którzy nastoletniemu pianiście pragnęli pogratulować. Pianista dał zresztą prywatną chwilkę z muzyką. Zagrał preludium deszczowe Fryderyka Chopina rodzinie i nie tylko. I od tych nie tylko wiem, że to rewelacja była. A kto nie był, niech żałuje…

Ps. Dziś światek alpinistyczny obchodzi 70. urodziny Jerzego Kukuczki. Piszę o tym, bo w mieście jest wielu, którzy mieli kontakt z najwybitniejszym polskim himalaistą. Gdzieś na Taborisku, gdzieś w górach. Drugi na ziemi człowiek, który wszedł na wszystkie 14 ośmiotysięcznik, na koronę Himalajów i Karakorum. Na koronę Dachu Ziemi. Po Reinhlodzie Messnerze to zrobił. Pokonała go 24 października 1989 Lhotse. Światek himalajski pamięta. Światek owieczek górskich, do których ja się zaliczam, też pamięta. 

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x