Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Andrzeja, Jędrzeja, Małgorzaty , 16 maja 2025

O podróżowaniu po mieście będzie

2018-03-26, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Najpierw uciekłam z przystanku autobusowego, potem zamykałam uszy w miejskim autobusie, a na koniec zemdliło mnie na pewnym przystanku. Zaburzanie miejskiej przestrzeni publicznej stało się faktem. Na który ja się nie godzę.

Od wczoraj wiem, że jednak wolę być spieszonym osobnikiem niż korzystającym z usług MZK. I od razu spieszę zapewnić MZK, że nie jest to winą firmy, która jeździ coraz bardziej regularnie, kierowcy i kierowczynie, bo o tramwajarzach na razie mowy nie ma, są uprzejmi i pomocni. To nie jest w żadnym razie winą przewoźnika miejskiego.

A było tak. Po bardzo ciężkim i wypełnionym różnymi obowiązkami dniu, choć to niedziela była, postanowiłam pojechać na koncert do kościoła pod wezwaniem Pierwszych Męczenników Polskich na Manhattan. Orkiestra FG zagrać miała Stabat Mater Karola Szymanowskiego, a chór Akademii Morskiej, konieczny do Stabat, miał wystąpić w repertuarze sakralnym a capella. Pomyślałam sobie – a co tam, pojadę autobusem. No i to był błąd, duży błąd.

Najpierw z przystanku i ławki, gdzie sobie spokojnie czytałam o losach Buddenbrooków, wygoniła mnie czereda nastolatków, którzy tam przyszli. Wygonili mnie, bo zwyczajnie nie dałam rady słuchać, jakim językiem oni mówią. Piękne młode dziewczyny, świetnie ubrane i piękni młodzi chłopcy, takoż świetnie ubrani, komunikowali się ze sobą plugawą polszczyzną. Plugawą, taką jaka mi jest dana słuchać, kiedy późnym wieczorem albo rano słyszę, kiedy przechodzę obok różnych sklepów. I tego zwyczajnie nie rozumiem. Nie dałam rady, choć nie podsłuchiwałam, oni mówili na tyle głośno, że losy Toni Buddenbrook zupełnie nie wchodziły mi w głowę. Plugawy, okropny język totalnie zaburzył czystą frazę Tomasza Manna. Uciekłam od chamstwa w wydaniu młodych.

Szczęściem podjechał autobus. Wsiadłam i przez chwilkę niewielką był spokój. Oj, jak fajnie, więc dawaj do losów Toni i jej brata, bo w ciekawym momencie „Upadku pewnej rodziny” byłam. No ale pech nie odpuszczał. Na następnym przystanku wsiadły dwie panie, które postanowiły urządzić sobie pralnię publiczną ze swoich prywatnych spraw. Dwa głosy, wysokie, drażniące, na tyle głośne, że każdy słyszał, spierały się o pewnego pana. Znów nie dało się czytać. Takich z lekka zażenowanych słuchaniem mimo by kłótni o mężczyznę było nas więcej w tym autobusie. Z ubolewaniem podzieliliśmy się niewygodą podróżowania w takim towarzystwie. Ja w końcu nie dałam rady i wysiadłam. Miła starsza pani stwierdziła tylko, że kindersztuba nakazuje takie sprawy załatwiać w cichości miru domowego, a nie ambarasować innych. No cóż, widać, czasy się zmieniły.

A potem czekałam na powrotny autobus i zemdliło mnie z obrzydzenia. Przystanek naprzeciw Panoramy… Śmieci, pety, pety, pety, mnóstwo petów. Śmieci, pety, pety, pety, mnóstwo petów. I dla porządku domu – śmietnik oczywiście był. Nie kipiał odpadami.

Dojechałam do domu. Zachwyt muzyką trwał, ale na wydarzenie nałożyły się te jak dla mnie traumatyczne doświadczenia. Włączyłam sobie II Koncert brandenburski Jana Sebastiana Bacha i jakoś dobrze mnie się zrobiło. Ale w głowie kotłowała się myśl. Co się dzieje? Na czym polega to postępujące schamienie? Nie napiszę pauperyzacja, bo to za mało.

Co się dzieje z młodymi, pięknie wyglądającymi nastolatkami, że za punkt honoru mają posługiwanie się językiem rynsztoka? Nawet gorzej niż rynsztoka. Taż szkaradne ropuchy im z ust wypadały, a oni nie widzieli w tym nic złego? Co się dzieje z nieco starszymi, którzy wrzeszczą na siebie i dyskutują publicznie o bardzo prywatnych, intymnych wręcz sprawach? Ja bym zwyczajnie nie chciała, aby ktokolwiek postronny wiedział o moich problemach takiej natury. O szacunku dla współpodróżnych nie wspomnę. No i co się dzieje z ludźmi, palaczami? Nie widzą śmietników? Naprawdę?

Dlatego też na początku uczyniłam zastrzeżenie, że nie mam nic do MZK. Mam dużo do ludzi. W różnym wieku. Klientów MZK. No i już wiem, że chyba musi spaść meteoryt, albo inna plaga egipska zejść na miasto, żebym znów skorzystała z usług dobrego przewoźnika miejskiego (od kiedy po mieście jeżdżą punktualnie autobusy i nie są popaciane tymi paskudnymi reklamami, to o MZK dobrze myślę, tym bardziej dobrze, bo jak tramwajów nie ma, a przewoźnik daje radę, to czemu nie). Decyzja zapadła. Chodzę pieszo. Nawet jak mi przyjdzie iść daleko – na Wieprzyce, na Manhattan, na Zakanale, idę pieszo. Nie chcę i nie mam ochoty być narażana na chamstwo w wydaniu młodych, średnio młodych lub i starszych. Zażenowana czuć się nie lubię. Idę więc pieszo. Trudno. Czasu to więcej zajmie, ale ja zwyczajnie nie daję rady…

PS. Odkryłam, że mamy w mieści już trzy pomniki Jana Pawła II. Pierwszy i główny stoi na placu Papieskim przy kościele Pierwszych Męczenników. Drugi jest na Staszica, przy tym kościele, który miał być konkatedrą lub bazyliką, bo nie pamiętam dobrze, ale tam. No i trzeci pomnik stoi przy kościele na Czereśniowej. Cenna to dla mnie informacja, bo za jakąś dłuższą chwilkę w mieście gościć będziemy pielgrzymkę specjalną. Będę ją pilotować – myślę, że się dość mocno zdziwią informacją taką – miasto średniej wielkości a trzy pomniki JPII. Znak dla mnie czytelny – dla pilotki po mieście, w którym się już 18 lat mieszka – Renatko, załóż buty turystyczne, przejdź się po wszystkich kościołach, bo może jest jeszcze jeden pomnik JPII, a ty o nim nie wiesz. No cóż, plan na najbliższą prywatną wycieczkę po mieście, o którym myśli się swoje, jest. Idę.

PS 2. Choć nie powinnam, bo to moja firma, ale kto nie był w kościele Pierwszych Męczenników na koncercie, a lubi klasykę, może żałować. Najpierw Chór Akademii Morskiej w Szczecinie w przepięknym programie sakralnym, gdzie Słowo wiązało się z muzyką, a potem Stabat Mater, czyli Stała Matka pod Krzyżem w wersji Karola Szymanowskiego… A kto nie był, a lubi muzykę, a piekł mazurki, a mył okna, a peklował szynkę, a nie chciało się, niech zwyczajnie żałuje. Niech żałuje…

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x