2018-03-27, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
I bardzo dobrze. Ksiądz prałat miał wpływ na formację uczniów I Liceum Ogólnokształcącego, słusznie tablica na szkole się pojawiła.
No i jaka szkoda, jaki żal, że takie sesje, takie wydarzenia dzieją się w godzinach pracy. Mam na myśli sesję poświęconą księdzu Witoldowi Andrzejewskiemu, wybitnemu prałatowi, Honorowemu Obywatelowi Miasta, jaką wczoraj urządziło I LO, gdzie prałat uczył religii. Szkoda bardzo, bo byłam maksymalnie zainteresowana. Z wielu przyczyn. Znałam osobiści, bardzo ceniłam, liczyłam się z Jego zdaniem. Prawowałam w SP8, dziś nieistniejącej szkole, gdzie prałat religii też uczył. Kiedyś wziął mnie w obronę, kiedy zostałam w dziwny sposób zaatakowana za to, że czytam Gazetę Wyborczą. W pewien sposób przyjaźniłam się z tym wybitnym, wedle mnie oczywiście, człowiekiem. A raczej w drugą stronę – to on się ze mną w pewien sposób przyjaźnił. Byłam na sesji Rady Miasta, kiedy szarfę i bukiet Honorowego Obywatela Miasta odbierał.
Piłam wiele razy herbatę u Niego w proboszczówce na Mieszka. Wiele razy śmiał się ze mnie, że jak już do kościoła zaglądam, to tylko po to, aby zabytki oglądać, wycieczkę przyprowadzić, albo muzyki posłuchać. No i rację miał wybitny prałat, bo tak rzeczywiście było i jest. Nigdy mnie nie nawracał, ale dyskutował z gąską. I wiele razy wychodziło, że gąska, to gąska, ale jakieś tam swoje pojęcie ma. Poszłam mu pogratulować odznaczenia za ROPCiO - Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela, bo mocno zaangażowany w ten ruch był. Nawet zapaliliśmy razem papieroska. Wiele razy rozmawialiśmy o teatrze. Spory różne były, ale zawsze się kończyło – Renata, i tak wiesz, że mam rację.
Dla mnie przygodą życia było spotkanie księdza prałata. Myślę, że taką samą była dla wielu dziś już absolwentów I LO. Dlatego ufundowali Mu tablicę. Mamy już w mieście aleję Jego imienia, teraz mamy tablicę. I myślę, że dość. Myślę też, że sam szacowny Honorowy Obywatel, gdyby go o to zapytać, też powiedziałby dość. Wystarczy. I mam nadzieję, że tak się stanie. Moim zdaniem ksiądz Witold Andrzejewski był ostatnim, który chciałby pomników i innych takich. I dziwię się, że jego znacznie bliżsi współpracownicy tego nie rozumieją. No cóż. Tablica jest, zobaczymy, co się wydarzy dalej.
Ps. Muszę, zwyczajnie muszę się pochwalić. Musiałam sprawdzić kilka rzeczy z własnej biografii. No i się dowiedziałam, że mój album o Andrzeju Gordonie jest na allegro. Można go kupić za 145 zł. No szok, bo cena jest znacznie wyższa, aniżeli ta, za którą album był sprzedawany. Dziś poza allegro nigdzie książki kupić nie można. Chyba sama się szarpnę i album kupię. No wiecie państwo…. Taka okazja.
Zabulgotało na wieść o tym, że sam słynny Starbucks przybywa do miasta. Już widzę te kolejki po kawę i ciastka owsiane.