2018-04-05, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Nie rozumiem, jak można stać i gapić się na wypadek komunikacyjny albo jeszcze lepiej, kręcić filmiki i robić zdjęcia. A to się właśnie wydarzyło pod moim oknem.
Siedziałam sobie w spokoju we własnym domu i coś tam przeglądałam. Nagle jak nie huknie, jak nie trzaśnie. Co się okazało? Pod oknem zderzyły się dwa samochody. No i się zaczęło. Najpierw kierowcy się spektakularnie nawyzywali, aż u mnie na piętrze było słychać. Potem przyjechały dwie karetki, wóz policyjny i na koniec dwie lawety. No i naturalnie zeszli się zaciekawieni sytuacją ludzie.
I właśnie w tym momencie zaczął się show aparatowo-filmikowy. Niemal wszyscy jak jeden mąż rzucili się do utrwalania ludzkiego nieszczęścia, bo za takowe mam właśnie wypadek.
Zawsze mnie zastanawia, co powoduje ludźmi, że utrwalają właśnie wypadki i inne nieszczęścia? Ludzie lubią, jak bliźnim jest źle? Czy może jaka inna przyczyna tego jest?
Cała akcja niwelowania skutków wypadku trwała około godziny, ale sąsiedzkie gadanie i roztrząsanie okoliczności wypadku miało miejsce jeszcze rano. Pisarze tym razem stanęli na rogu ulicy i dawaj dalej komentować. Widać nic ciekawszego się w dzielnicy i mieście nie dzieje, skoro aż tyle emocji budzi zderzenie dwóch samochodów.
No i z innego kątka będzie. Na Szlaku Królewskim, który wygląda zresztą coraz gorzej, pojawiły się ławki. I tak sobie stoją – a to tam, a to siam, a to jeszcze gdziekolwiek indziej. Wygląda to śmiesznie, bo gdzie jak gdzie, ale siadać sobie na środku chodnika na wymarłej prawie ulicy, to desperacja. Szłam sobie i się gapiłam na te ławki i żadnej logiki w tym nie widziałam. Ale może i nie musi być tu żadnej logiki. Może w mieście nadmiar ławek jest, więc sobie tak ktoś je postawił…. Kto wie.
Zabulgotało na wieść o tym, że sam słynny Starbucks przybywa do miasta. Już widzę te kolejki po kawę i ciastka owsiane.