2018-07-27, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Rzadko chwalę urzędy i urzędników, ale teraz znów trzeba. Dzięki za kurtyny wodne, bo one pozwalają odetchnąć.
To już kolejny rok, kiedy magistrat ustawia kurtyny wodne na Starym Rynku. I bardzo dobrze, bo nie tylko małe dzieci mają radość z ganiania pod nimi tam i z powrotem. Także dorośli oddychają trochę swobodniej.
Szkoda, że miejskie rzeczki są na tyle podejrzane, że nie można w nich nóg moczyć, ale to już kwestia cywilizacyjna, podobnie ze stawem w parku Wiosny Ludów. Choć o czasu do czasu spotykam takich, co do tego stawu wchodzą. No cóż, ja tam nie lubię, jak mi liszaje na skórze wyskakują.
Tak więc ustawienie kurtyn to dobra sprawa.
A co do urzędników. Otóż dyrektor Marta Liberkowska szybko odpowiedziała na mojego maila w sprawie drzew. Mail mnie przeraził, ale urzędniczka dotrzymała słowa. No i za to dziękuję. Czyli w tym przypadku znów pozytywne rzecz mnie ze strony magistratu spotkała. O zieleni jednak będzie odrębny tekst, bo szykuje nam się hekatomba i nikt chyba nie będzie w stanie tego absurdu zatrzymać.
A teraz z innego kątka. Już coraz bliżej do Przystanku Woodstock, który się nieco inaczej nazywa, ale o którym i tak wszyscy mówimy Woodstock. No i będzie tam silny gorzowski akcent. Bo poza urzędnikami i policją pojawi się tam Natalia Ślizowska, projektantka, która co i rusz zadziwia miasto i okolicę swoimi pomysłami. Na Woodstocku będzie projektować i uczyć robić ubrania z surowców wtórnych. Już je zresztą zbiera.
Zabulgotało na wieść o tym, że sam słynny Starbucks przybywa do miasta. Już widzę te kolejki po kawę i ciastka owsiane.