Wcale się nie spodziewałam aż tylu głosów

2018-07-31, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

No i wyszło jednak, że ludzie nie chcą wycinek drzew. Zawsze to wiedziałam, a od wczoraj jestem pewna.

Po moim wczorajszym komentarzu na temat planowanych wycinek drzew odezwało się do mnie mnóstwo ludzi. Telefon się zagrzał, trochę było maili, kilka osób zaczepiło mnie na ulicy, kiedy w tym piekielnym gorącu wlokłam się do domu. I to był jeden głos – niech nie ruszają zieleni. Niech się zajmą czymś ważnym, jak choćby remont Schodów Donikąd, niech dalej nie wycinają drzew.

Jestem ciekawa, czy magistrat słyszy takie głosy? Jestem mocno ciekaw, ale skąd inąd wiem, że magistraccy czytają wszystkie portale miejskie, więc może usłyszą i usłyszeli, że mieszkańcy Miasta nie chcą więcej wycinek drzew w centrum ani gdziekolwiek w mieście. Nawet kosztem planowanych ścieżek. A skoro przy ścieżce jestem, to właśnie zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy. Przecież ja spieszona na maksa jestem. No i czy ja pójdę kiedy na spacer tą planowaną wzdłuż Kłodawki ścieżką? Otóż nie przypuszczam. Bo jak na spacer, to jednak do parku, to do lasu. Gdzieś poza miasto lub w taką zieleń, żeby jednak miasta mało było widać, jak choćby do parku Siemiradzkiego.

Obserwuję zresztą rowerzystów w mieście i oni raczej jeżdżą po mieście po zakupy, gdzieś się przemieszczają, ale na spacery rowerem to wybierają jednak inne drogi i drożyny. Tu nam magistrat chce urządzić szlak spacerowy i wyciąć ładne drzewa. Zdaniem jednego z rowerzystów, który mnie wczoraj zaczepił, nie ma to ani ładu, ani składu i mija się zupełnie z celem.

No i luzie dodali jeszcze jeden aspekt do planowanych wycinek – może magistrackim tak łatwo przychodzi wycinanie, bo sami jeżdżą autami z klimatyzacjami. Niechby tak postali na odsłoniętych przystankach, poprażyli się w słońcu, a przecież lata mamy coraz bardziej gorące, to może jednak nie wpadaliby na głupie pomysły.

Tak więc może jednak trzeba zrewidować plany wycinek w centrum. Ja tylko podpowiadam, co usłyszałam w mieście.