Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Dionizego, Nadziei, Zofii , 15 maja 2025

A jednak dezynwoltura

2018-08-02, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Wyjaśniło się, że jednak nie 37 drzew, a cztery oraz trochę krzewów zniknie ze skweru przy Łaźni. Nie będzie tam na razie żadnych kawiarenek. Ale jednak nadal mnie coś uwiera, jeśli chodzi o takie miejsca.

Dość burzliwie wyglądała rozmowa z urzędnikami na temat skweru przy Łaźni. Bo ja chciałam wiedzieć, ile i czego zniknie z tego miejsca, a Grześ chciał się dowiedzieć, czy może tam ustawić parasol i ławeczkę.

Ja się swego dowiedziałam, Grześ także. Okazało się, ż do wycięcia nie idzie aż 37 drzew, tylko cztery. Ocaleją nawet cisy, co to pierwotnie też miały zniknąć. No i super, no i fajnie. Tylko po co było wcześniej robić wodę z mózgu wszystkim? Mam na myśli oficjalny komunikat z Urzędu Miasta, który sprawił, że niemal zawału serca dostałam. I jak to się tym razem stało, że nikt fatalnego w znaczeniu społecznym komunikatu nie sprostował? W innych przypadkach wystarczy bowiem nie tak przecinek postawić czy zamienić literkę, a już lecą sprostowania z magistratu. A tym razem, w naprawdę ważnej i ważkiej kwestii jakoś tak wszyscy przeszli do porządku dziennego, że ludzie się irytują, ale w istocie sprawy nie za bardzo mają do tego podstawę, bo hekatomby jednak nie będzie.

Inna rzecz, że wyszłam na histeryczkę, ale wolę być histeryczką, niż patrzeć, jak karczują drzewa.

Ciekawi mnie teraz, ile faktycznie pójdzie drzew na planowanej ścieżce rowerowej, co do której mam coraz więcej wątpliwości. Znów zapytam oficjalną drogą i znów zapewne dostanę jakieś dane z sufitu.

A teraz z drugiego kątka. Dziś zaczyna się Woodstock, oj, Pol’and’Rock Festiwal w mieście margrabiego Jana. Najpiękniejszy festiwal świata ma pecha jak nie powiem co. Nie dość, że jakąś dziwną decyzją kogoś, kto nigdy na imprezie nie był, znów to wydarzenie o podniesionym i wysokim ryzyku. A po drugie no żar piekielny z nieba się leje, współczuję woodstockowiczom, że przy starej nazwie zostanę. Ja zwyczajnie nie dałabym rady na tym rozpalonym polu. Inna rzecz, że tak czy inaczej znów tam postaram się wybrać, jakąś nocną porą, bo choć nocą też jest jak w hutniczym piecu, ale przynajmniej nie ma tego okropnego blasku i piekącego słońca.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x