2018-08-04, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
W tym szalonym upale przechodziłam ostatnio obok tego szkaradztwa. Znaczy budynku po Przemysłówce. I tak mnie naszło, że pora zrobić byłoby z tym czymś porządek.
Ja tam nie mam żadnych wątpliwości. Ten szkaradny i kompletnie niepasujący do centrum budynek należy zwyczajnie wyburzyć, a parcelę wystawić na sprzedaż. Co więcej, wiem, że podobnego poglądu jest całkiem sporo ludzi w mieście, w tym nawet w magistracie.
Przemysłówka, czyli piętrowy nieszczelny wieżowiec z milionem pokoików, które trudno do czegoś przystosować, tylko szpeci. Miał tam być kilka różnych instytucji, w tym Miejski Ośrodek Sztuki, szczęściem ktoś otrzeźwiał na tyle, że jednak nie przenosi MOS i zostawia w pięknej siedzibie. No i bardzo dobrze.
Miejskie Centrum Kultury też jakoś szczególnie szczęśliwe z przenosin ewentualnych raczej nie jest. Wydaje się, że funkcja kaplicy jest tam odpowiednio wykorzystana. A tak swoją drogą, to jednak chichot losu, że wierni modlą się w byłej bankowej sali, gdzie zaledwie kilka lat temu przychodzili po pożyczki albo o rozkład kredytu na różne raty. Mnie by to jakoś przeszkadzało…
Magistrat co czas jakiś coś tam bąka o przeznaczaniu, ale zwykle na enigmatycznych komunikatach się kończy.
Ciekawi mnie bardzo, co tam dalej z tą szkaradą będzie.
I na dziś tyle, bo upał mi resztki inteligencji z głowy wyżera.
Nie ma przechodnia, który by się nie zatrzymał i nie popatrzył przez chwilę. Kiedy znikły chaszcze i walący się płot, gorzowianie przekonują się, że to w istocie ładne miejsce.