2018-08-17, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Co to za rok, co chwilkę słyszę, że ktoś odszedł. Coraz bardziej kurczy się świat, który znam.
Myślałam, że to już koniec złych wieści, że los trochę odpuści. A tu masz, jak obuchem siekiery w głowę. Znajomy przysłał smsa, że Ela Kuczyńska zmarła. Wiedziałam, że jest bardzo chora, ale jeszcze w końcówce czerwca śpiewała na zakończeniu roku u Lucynek. Wybierała się na przegląd piosenki poetyckiej, a tu masz….
Znałam Elę bardzo długo, bardzo długo. Lubiłam jej słuchać, zresztą nie ja jedna. Lubiłam z nią rozmawiać, też nie ja jedna.
Jednej rzeczy sobie nie wybaczę. Ela kilka razy zapraszała mnie do siebie, miała dla mnie książki tematycznie związane z wątkami żydowskimi. Cały czas się nie składało, cały czas było coś. No i nie zdążyłam, a teraz mi ogromnie żal.
Ela Kuczyńska to była instytucja. To ona wykreowała Teatr Truskaweczki czyli późniejsze Kreatury. To ona prowadziła fantastyczną pracownię w Młodzieżowym Domu Kultury, to ona uświetniała swoimi występami wiele różnych wydarzeń. Zresztą wymieniać, to bardzo długi papirus.
Ale przede wszystkim Ela Kuczyńska była fantastycznym człowiekiem. I taką ją trzeba koniecznie zapamiętać. Przynajmniej ja ją taką zapamiętam.
Zabulgotało na wieść o tym, że sam słynny Starbucks przybywa do miasta. Już widzę te kolejki po kawę i ciastka owsiane.