2018-08-27, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Specjalnie pojechałam sobie precz w sobotę, żeby nie być narażoną na hałasy. Ale już w niedzielę zupełnie się to nie udało.
Po pierwsze, chciałam „podziękować” za takie zakończenie lata. Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem, jak można i czy trzeba aż tak nagłaśniać imprezy. Ja wcale nie musiałam wychodzić z domu i tego absolutnie nie zrobiłam, żeby słyszeć, co się dzieje na nabrzeżu Warty. Uprzejmie przy okazji informuję, iż nie są to błonia i używanie tego określenia jest zwyczajnie błędne.
Nie wiem, co prawda, co to za gwiazdy tam na tej scenie występowały, ale to nie jest jakaś kardynalna kwestia, ponieważ w miasto niosło się niemal takie samo dudnienie. Szczęściem afrykański upał poszedł precz i dało się bez jakiejś większej szkody okno zamknąć, ale mimo tego też hałas docierał.
Szczytem dla mnie jednak było, kiedy późnym wieczorem ktoś odpalił sztuczne ognie. Kanonada trwała na tyle długo, żeby zezłościć nie tylko mnie, ale i wielu innych gorzowian, czego świadectwem są głosy oburzenia w mediach społecznościowych. Nie tylko ja, ale też i inni mieszkańcy nie wiedzą sensu w takich imprezach, ani też jeszcze bardziej nie widzą sensu w ładowaniu kasy w fajerwerki. Głośne to, zaśmieca środowisko, drogie.
Kolejny raz miasto zrobiło taki sam festyn, toczka w toczkę jak poprzednie. Trudno się więc dziwić, że i zaczyna coraz bardziej za to być krytykowane.
Miastu przybędzie kolejny honorowy obywatel. Ten zaszczyt przypadł panu senatorowi Władysławowi Komarnickiemu.