2018-09-19, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Jakiś już czas temu w książnicy ruszył ciekawy program. Oczywiście powiązany z książkami i czytelnictwem, ale nie tylko.
No i jaka szkoda, że dziś nie mogę pójść do książnicy, która pokaże jeden z moich najbardziej ulubionych filmów, czyli „Rzymskie wakacje” z Auderey Hepburn i Gregory Peckiem. Stara, czarno-biała komedia o niezwykłym uroku, którego potem nie udało się osiągnąć całym pęczkom filmów o różnych księżniczkach i innych królewnach. Pokaz filmu odbywa się w ramach programu „Ameryka w bibliotece”, czyli właśnie w tym ciekawym programie, który jakiś już czas hula w książnicy.
Nie tylko filmy, ale interesujące spotkania, dyskusje, promocje książek, jednym słowem świetna, kompleksowa oferta, która adresowana jest do bardzo różnych ludzi w bardzo różnym wieku.
Powiem tak, właśnie w tai sposób widzę teraz prace bibliotek – tak szeroko, tak ciekawie, tak kompleksowo. Tylko w taki sposób można bowiem przyciągnąć ludzi do czytania, a moim zdaniem nie ma nic ciekawszego niż czytanie.
A skoro o książnicy jednej, to byłoby niepoważnym, aby nie wspomnieć o drugiej, czyli bibliotece pedagogicznej, bo o niej zwykle trochę mniej słychać. A tam też wiele ciekawych rzeczy się dzieje. Ostatnio książnica pedagogiczna ma misję taką, aby przybliżyć gorzowianom i nie tylko jednego z najciekawszych poetów, jaki miał związek z Gorzowem ale i podgorzowskim Tarnowem. Mam na myśli Ryszarda Krynickiego, który uczył się obecnym II LO i nawet napisał jeden wiersz, w którym pojawia się Gorzów. Poza tym napisał całą masę znakomitych wierszy, a na dokładkę prowadzi ekskluzywne wydawnictwo A5.
A dlaczego piszę dziś o książnicach? Ano dlatego, że to pozytywne miejsca, z dobrą energią, gdzie dzieje się coś naprawdę budującego. Miejsca, których w Gorzowie jest coraz mniej. No i piszę o nich dlatego, że są moim azylem, a po kosiarce i magabetonowaniu zielonego niegdyś miasta takich azylów zwyczajnie mi potrzeba.
Przyjrzałam się maleńkiej burzy w necie, która dotyczyła materiału promującego „rodową siedzibę księcia Lubomirskiego-Lanckorońskiego w Lubniewicach”. Tak, tak, dokładnie tak.