2018-12-13, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Archeolodzy nie mogą narzekać. Co i rusz coś nowego znajdują. Tym razem szkielet z końcówki średniowiecza.
No i jak tu się nie cieszyć z różnych znalezisk. Mam na myśli odkrycia archeologiczne związane z budową torowiska. Całkiem sporo odkryć całkiem fajnie uzupełnia nasza wiedzę o mieście. A teraz to, mam na myśli ten szkielet z XV wieku. Okazuje się, że na starym, średniowiecznym cmentarzu z czasem zaczęto chować ludzi żyjących 200 lat później. Jednym słowem, jak dziś. Jak kto nie opłaca dzierżawy miejsca pochówku na cmentarzach, to się je likwiduje.
Mam tylko nadzieję, że po zakończeniu tych wszystkich wykopków powstanie ciekawe wydawnictwo dotyczące tych wszystkich niezwykłych odkryć i znalezisk. No ja bym bardzo chciała, aby tak było. Czy tak się stanie, czas pokaże.
A teraz z drugiego kątka. Otóż przyglądam się dyskusji, jaka toczy się w mediach społecznościowych a dotyczy owej ścieżki nad Kłodawką. Zwłaszcza pewnych jej kuriozalnych odcinków. Projekt już doczekał się krytyki ludzi aktywnie jeżdżących na rowerach. Teraz pewnie wypowiedzą się ludzie, którym przechodnie będą zaglądać w okna, oczywiście jeśli się jacyś spacerowicze tam znajdą. I co ciekawe, najbardziej kuriozalny pomysł według tych, co tu mieszkają, podoba się tym, co tu nie mieszkają i raczej nie będą bywać. Bawią mnie argumenty, że będzie pięknie. Otóż nie, nie będzie pięknie. Już nie jest. Widzą to mieszkańcy Nowego Miasta, ale nikt nas za bardzo o zdanie nie pytał. Zresztą jak i w wielu innych kwestiach.
No i na koniec. Dziś 13 grudnia. Rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Środowiska obywatelskie spotykają się o 16.30 przy Bimbie. Co to był stan wojenny chyba pisać nie trzeba….
Przyjrzałam się maleńkiej burzy w necie, która dotyczyła materiału promującego „rodową siedzibę księcia Lubomirskiego-Lanckorońskiego w Lubniewicach”. Tak, tak, dokładnie tak.