2019-02-25, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Po raz pierwszy od dość pokaźnego czasu udało mnie się wyrwać do lasu. No i znalazłam super miejsce do odpoczynku.
O tym, że lasy stają się przyjazne turystom, wiem od jakiegoś czasu. Ale żeby aż tak, to nie wiedziałam. Wybrałam się z moim klubem na wycieczkę z Mszańca do Santoczna. To fantastyczna droga, po lasach, obok mokrych na szczęście bagienek, przez rzeczki. No i tak sobie szliśmy aż doszliśmy do leśniczówki Nierzym. Wiele razy tamtędy przechodziliśmy, aż tu nagle klub odkrył miejsce piknikowe. No coś fantastycznego. Trzy porządne wiaty, sporo miejsca przy stołach i ławach, wysypane żwirem miejsce na ognisko. I kiedy doszliśmy, to ognisko płonęło. Takie fajne grube bierwiona, aż się chciało usiąść, co niektórzy upiekli sobie kiełbaski. Ja się cieszyłam, że znów jestem w lesie.
A piszę o tym tak wiele, bo coraz więcej jest takich miejsc wokół Gorzowa. I co się okazuje, wystarczy zadzwonić, poprosić o zgodę – nieodpłatnie, i można sobie jechać. Ustawić kosz piknikowy, spędzić świetne chwile w fantastycznym miejscu. A dodatkowo, jak leśniczy wie, że przyjdziemy, to nawet zechce mu się ogień rozpalić.
Takich miejsc wokół miasta zresztą jest coraz więcej. W przypadku Nierzymia jest szansa, że jakieś wraże ręce tego nie zniszczą, ponieważ miejsce leży tuż przy leśniczówce, a tam mieszka leśniczy ma trzy psy, dwa duże i jednego malutkiego. Tak więc zanim kto tam zacznie źle rozrabiać, powinien się trzy razy zastanowić.
A jeśli miałabym takie przyjazne miejsca wymienić, to jeszcze kilka miejsc przy różnych jeziorach, miejsca w Bieszczadach Bogdanieckich, tu zwłaszcza przy wieży widokowej. Lasy robią fantastyczną robotę właśnie w upowszechnianiu takiego a nie innego spędzania wolnego czasu. Ja tam chwalę. A jak dołożyć do tego fakt, że i do utrzymania oraz dbania o porządek w lasach dokładają się też myśliwi, bo tak jest, to trzeba się cieszyć z takiej sytuacji.
A teraz z drugiego kątka. Otóż przeczytałam, że miasto ogłosiło przetarg na dokumentację projektową węzła przesiadkowego. Otóż powiem tak, bardzo, ale to bardzo bym chciała, aby zanim coś się nowego zacznie, zostało dokończone to, co już się ślimaczy i to maksymalnie wolno. Z przerażeniem bowiem patrzę na to, co się nie dzieje w centrum. Obiecywałam sobie wiele razy, że dam sobie spokój z akurat tą inwestycją, bo i po co pisać o tym rozbabraniu. Ale co i rusz słyszę od ludzi, że to skandal. Bo to skandal i tyle.
Przyjrzałam się maleńkiej burzy w necie, która dotyczyła materiału promującego „rodową siedzibę księcia Lubomirskiego-Lanckorońskiego w Lubniewicach”. Tak, tak, dokładnie tak.