2019-03-11, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Gorzowianie mają dość psich kup na chodnikach i skwerach. Ja też mam dość i to bardzo i dlatego jestem za karami.
Nie pomaga nic. Nie pomagają apele, nie pomagają akcje uświadamiania, nie pomagają prośby. Pora więc przyszła na groźby, ale te groźby powinny być skuteczne. Otóż chodzi o psie kupy, które znów są wszędzie.
Lubię zwierzęta, nawet bardzo, lubię przyrodę w generalności. Uważam jednak, że jak kto ma zwierzaki w mieście, to oprócz niewątpliwej przyjemności z ich posiadania, ma też obowiązki. I jednym z nich, jednym z najbardziej podstawowych, jest sprzątanie po swoim ulubieńcu. SPRZĄTANIE.
Jednak cały czas dość potężna armia właścicieli czworonogów nie chce tego zrozumieć. No i dlatego coraz więcej mieszkańców jest za karaniem właścicieli psów. Trudno się zresztą dziwić, bo wystarczy przejść się byle jakim chodnikiem w byle jakim kawałku miasta. Odruch wymiotny uruchomi się na pewno.
Ja też przyłączam się do tych, co są za karaniem właścicieli czterołapich, którzy nie sprzątają po nich. Jeśli ktoś się brzydzi, to znaczy, że nie powinien mieć zwierzęcia w domu.
Zradykalizowałam się w tej kwestii maksymalnie. Co zrobić. Miasto i tak jest paskudne i bez tych ton psich kup wszędzie, gdzie okiem rzucisz.
Przyjrzałam się maleńkiej burzy w necie, która dotyczyła materiału promującego „rodową siedzibę księcia Lubomirskiego-Lanckorońskiego w Lubniewicach”. Tak, tak, dokładnie tak.