2019-04-18, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Zobaczyłam, zdumiałam się bardzo, i po chwili pomyślałam, coś pokracznego znów zyskuje popularność. Mam tylko jedną znajomą oraz jednego historyka sztuki, którym Dominanta się podoba. No cóż.
Wydarzyła się niewyobrażalna tragedia – niemal spaliła się katedra Notre Dame w Paryżu. Niemal, bo szczęściem wielkim, mury stoją, kaplice boczne też, kilka wielkich witraży też jednak udało się ocalić. Chichotem historii jest też że i ten wielki witraż ufundowany przez paryskie prostytutki ocalał. Mało kto o tym wie, ale tak się stało. Ale nie o historii Notre Dame pisać będę, bo głupotą wielką oraz dyletanctwem jeszcze większym byłoby zamiarować się na pisanie historii wielkiej i chyba jednak najważniejszej budowli gotyckiej. Inni zrobili to znacznie lepiej i piękniej. Wictor Hugo zrobił to najpiękniej w przepięknej powieści „Dzwonnik z Notre Dame”. Ocalił katedrę, bo bezrozumna i głupia tłuszcza chciała ją spalić, zniszczyć. Posłuchali pisarza. Jak dobrze, słowo ma moc. Słowo ma moc.
A ja chciałam i chcę napisać o tym, co się wydarzyło krótką chwilkę po straszliwym pożarze. Otóż media społecznościowe od jakiejś chwili zwyczajnie natrząsają się z pewnego mema. Na tym obrazku widać, jak można pomóc Notre ... Należy ją odbudować, i to w nowym stylu. A nowy polega na tym, że dajemy zamiast Iglicy naszą Dominantę, naszą Pajęczycę, do tego okładamy banery różne i już jest pięknie. I kolejny wstyd. Ktoś w mediach społecznościowych pokazał, że miasto stało się znakiem obciachu Znakiem czegoś okropnego. No cóż… Możemy dywagować, ale skoro ludzie z mediów społecznościowych śmieją się z nas, to chyba pora, aby się zastanowić. Jakoś nie lubię, kiedy śmieją się z nas.
Ps. Znikam na kilka dni. Jadę do Miasta Krzywych Domków. Jadę do tego kraju, który stał mnie się najbliższy. Nie mówię po niemiecku. Ale od jakiegoś czasu ten kraj, te miasta Krzywych Domków są mi najbliższe. Znowu połażę sobie po Quedlin… Moje serce tam zostało na zawsze. Pomyślę o Bolesławie Chrobrym, pierwszym polskim królu, który po niemiecku mówił tak, jak po polsku. Quedlin… miasto krzywych domków. On w tym Q.. spędził tak dużo czasu, że się nauczył. Mało kto o tym wie.
W każdy razie… Jadę tam. Przez kilka dni złośliwców nie będzie. Jak wrócę, to znów znaki życia dawać będę…
Przyjrzałam się maleńkiej burzy w necie, która dotyczyła materiału promującego „rodową siedzibę księcia Lubomirskiego-Lanckorońskiego w Lubniewicach”. Tak, tak, dokładnie tak.