2019-05-09, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
No i znów wyszło coś ciekawego z ziemi. Tym razem konstrukcja jakiegoś budynku oraz średniowieczna monetka.
Podobają mnie się coraz bardziej wykopaliska w okolicach katedry, a to z kilku przyczyn. Pierwszą i podstawową jest ta, że ciągle naukowcy znajdują. A to przypuszczalne fundamenty kościoła, a to naczynie na wodę, a to stilus – to znalezisko z przyczyn oczywistych jest mi najbliższe. Teraz znów jest jakaś drewniana konstrukcja i moneta. Monety w średniowieczu to był majątek. Byle Kaśka czy Maryśka brakteatami nie obracały. Skoro monetka jest i to w okolicach pewnej konstrukcji, znaczy, że mamy znów ciekawą zagadkę do dziejów miasta.
Po drugie, te wykopaliska świadczą, że ten Landsberg lokowany przez Alberta de Luge na mocy danej przez Askańczyków, ostatecznie taką zapyziałą dziurą nie był. Świadczy o tym katedra, bo przecież ówczesnego kurnika na taki kościół nie byłoby stać, jak i właśnie co i rusz wychodzące z ziemi wykopaliska.
A po trzecie, dzięki niewiedzy lub zaniechaniu zwykłemu urzędników, skarby te i zagadki mogły w końcu wyjść z ziemi i opowiedzieć trochę o przeszłości tego miasta. Dlaczego piszę niewiedza lub zaniechanie? Ano z prostej przyczyny. Nawet Niemcy, kiedy przebudowywali pod swoje potrzeby miasto, nie kopali na tyle głęboko, aby brońcie bogi wszelakie nie natknąć się na średniowieczną podwalinę. A czemu tak? Bo już wówczas było tak, że gdyby średniowieczne zabytki wylazły z ziemi, to remonty wszelakie szybko by się nie kończyły. No cóż.
A teraz z drugiego kątka. Codziennie obserwuję, jak ludzie z dziećmi odbijają się od płotu placu zabaw przy FG. Powód – konieczność usuwania usterek. Szkoda, że urzędnicy, którzy ten plac otworzyli, a potem natychmiast zamknęli, nie słyszą, co mówią ci ludzie. No i nie widzą zawiedzonych minek małych i maleńkich. Powiem tak, jeśli można z pompą otwierać ulice i inne skwery, a potem je zamykać, bo coś tam jest do poprawy, tak nie wolno tego robić dzieciom. Bo one zwyczajnie nie rozumieją – jak to? Była huśtawka, nadal jest, a nie wolno się huśtać? To tak pod rozwagę.
Ps. O tym czymś, w co zamienił się fragment pagórków przy FG nie chcę pisać. Ale myślę sobie, że ktoś powinien zwrócić pieniądze za stworzenie tego czegoś.
Przyjrzałam się maleńkiej burzy w necie, która dotyczyła materiału promującego „rodową siedzibę księcia Lubomirskiego-Lanckorońskiego w Lubniewicach”. Tak, tak, dokładnie tak.