2019-08-07, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Ucieszyłam się, kiedy się dowiedziałam, że Urząd Marszałkowski dyskutuje z rządem Brandenburgii na temat współpracy w dziedzinie połączeń. Ale potem trochę mina mi zrzedła…
Na razie jest taka, że do miasta niedźwiadka można dojechać w dwojaki sposób. Mam na myśli kolej oczywiście. Jeden i często przeze mnie stosowany – to z przesiadką w Kostrzynie. Drugi – wyjątkowo rzadko, a właściwie wcale – to połączenie bezpośrednie. Dlaczego wolę z przesiadką? Bo daje więcej możliwości dojazdu, bo tańsze, bo lepsze… No jakoś tak jest, że akurat te połączenia są dla mnie wygodniejsze. Dlatego z ulgą usłyszałam, że marszałkostwo dyskutuje z Brandenburgią na temat polepszenia współpracy właśnie w tym obszarze. Rozmarzyłam się mocarnie, bo już widziałam dodatkowe pociągi w dziurach komunikacyjnych, a zwłaszcza skomunikowanie Kostrzyna z Miastem nad Trzema Rzekami po ostatnim berlińskim pociągu. Już nawet zaczęłam się gapić na berlińskie strony z darmowymi koncertami. Już nawet patrzyłam na Filharmonię Berlińską, bo tam też można kupić tanie bilety, oczywiście jak się szybko człowiek ogarnie.
Ale nie, nie tak łatwo. Pociągów przybędzie może od stycznia aż jedna para –i to w godzinach rannych i to tylko w dni robocze. Bo przecież w weekendy nikt nigdzie nie jeździ, co oczywiście prawdą żadną nie jest. Po raz milionowy powtórzę, szkoda, że ci, co układają połączenia, nie mają bladego pojęcia o tych, którzy tymi pociągami jeżdżą.
Ale co tam, dobre i to. Wiadomo też, że nie będzie zwiększania bezpośrednich pociągów z Miasta do Berlina, co mnie jakoś mało obchodzi, bo jak mówiłam, nie jeżdżę. Ale przydałoby się jednak pomyśleć o zwiększeniu skomunikowaniu właśnie Kostrzyna z Miastem nad Trzema Rzekami.
A teraz z drugiego kątka. Otóż zawiało mnie znów do Książnicy. A tam coś super fajnego. W Galerii w Gablotach wystawa o Paryżu. Czyli coś w sam raz na wakacji część drugą. Mapki, plany, bibeloty, bilety do różnych instytucji, no daje się poczuć klimat, którego ja osobiście nie znam, bo we Francji nie byłam. A mimo to jestem sobie w stanie wyobrazić, jak to może być, kiedy się tam jest i się człowiek wałęsa po tych brukowanych uliczkach… Ale, ale wakacyjnych atrakcji wystawowych w książnicy to nie koniec. Bo nadal można oglądać zdjęcia Adama Mickiewicza, ale już też można oglądać zdjęcia z podróży po zachodniej Australii aż do Malezji Stefana Piosika. To zwłaszcza do nadrobienia mają ci, którzy nie zdążyli do Małej Galerii. Naprawdę warto.
Czyli jest tak, jak zapowiedział dyrektor Książnicy – biblioteka wakacji nie ma, choć bibliotekarze na urlopy jednak idą.
Chwała tym, którzy ufundowali tablicę pamiątkową dedykowaną księdzu Józefowi Czapranowi. Tylko dlaczego zrobili to tak tragicznie źle?