2019-09-21, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
No i nareszcie dobry ruch. Nie tylko woda w dzbankach na sesjach Wysokiej Rady, ale i dalsza redukcja plastiku z życia publicznego. Jestem jak najbardziej za.
Wysoka Rada (nieodmiennie stale mnie śmieszy to określenie) zajmuje się między innymi kwestiami ekologii. Wykuwa się projekt „Miasto bez plastiku” i bardzo dobrze, bo to chyba ostatni moment, kiedy można to zrobić. Trzeba zrobić, bo wyjścia zwyczajnie nie ma. Przestawianie się na życie bez plastiku będzie trochę trudne i mocno pracowite, bo wygodnie się żyje z plastikowymi butelkami, talerzykami i całym tym chłamem. Każdy z tego korzysta.
Dlatego bardzo dobrze, że w końcu budzi się świadomość, że coś trzeba zrobić, koniecznie coś, żeby ograniczyć plastiki.
Zobaczymy, co miastu z tego wyjdzie. Ja w każdym razie trzymam mocno kciuki, żeby się udało.
A teraz z drugiego kątka. Jest akcja, jest reakcja. W necie pojawił się filmik, w odpowiedzi na radosne pląsy trzech Bobów Budowniczych na rozkopanym mieście. Otóż inny ktoś pokazał, jak faktycznie wygląda to miasto, jak daleko jest od idylicznej wersji widzianej przez magistrat. I to, moim zdaniem jest właśnie prawdziwy obraz tego, co tam się dzieje.
Mało tego. Miałam wczoraj przemiłego gościa ze stolicy samej, który w drodze do mnie przeszedł pieszo cała ulicę Sikorskiego. I zaręczam, nikt z Bobów Budowniczych ani nikt generalnie z magistratu nie chciałby słyszeć tego, co gość mówił na temat tego, jak widzi ten quasi-remont, bo to zaczyna właśnie być quasi…
Dlatego też uważam, że magistrat powinien na nowo pomalować ściany na kilku kamienicach. I szybko zamalować owe durne w tym kontekście hasełko – we built that city. Bo na razie nikt tego miasta nie buduje. Nawet remont jest udawany.
Chwała tym, którzy ufundowali tablicę pamiątkową dedykowaną księdzu Józefowi Czapranowi. Tylko dlaczego zrobili to tak tragicznie źle?