2019-10-22, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Coraz bardziej podoba mnie się to, co się dzieje w mieście. Mamy największy kipisz od zakończenia wojny w centrum, a radni nazywają na nowo przystanki.
Mnie osobiście najbardziej podoba się Skowronkowa. Taka ładna, radosna nazwa, tak nie pasuje do tego, co się wyczynia z mieście. I od razu powiem tak, nie rozumiem, za tych coś około 4,5 tys. bogów na całym świecie, co tu się wyczynia. Umarło centrum. Umarło i raczej nic nie wskazuje na to, że znów ożyje. Rozgrzebana najgłówniejsza ulica miasta od trzech lat jest nieprzejezdna i nie wiadomo, kiedy będzie. Co inwestycja, to opustki, to przedłużania, to jakieś dziwactwa, a radni radośnie nazywają nowe przystanki. Pytanie tylko, po co? I czy rzeczywiście naprawdę nie mają co robić. Widać nie mają.
Mnie się wydaje, że to jakieś żałosne qui pro quo się wyczynia, bo raczej o rządzeniu nie ma mowy. Nawet nie bardzo mnie się chce zagłębiać w to, co staje się zwyczajnie śmieszne.
A teraz z drugiego kątka. Znów zaczęło się robić chłodno i znów jak co rok wychodzi sprawa bezdomnych. Bo zwyczajnie więcej ich będzie widać. Zresztą już ich widać, bo zaczynają się pojawiać w miejscach, w których mogą się przespać. Na przykład na klatkach schodowych czy w innych dostępnych miejscach. No i znów służby zaczynają apelować o to, aby bezdomnym pomagać mądrze.
A co to znaczy mądrze? Kierować do odpowiednich służb, które mogą im pomagać. Ale przede wszystkim nie dawać im pieniędzy. A przecież dawnie pieniędzy jest rzeczą najłatwiejszą. Bo najprościej dać 2 zł i koniec.
Ja się przyznaję. Ja tak czasami uspokajam swoje sumienie…
Mamy to szczęście, my melomani, że do naszej Filharmonii zaglądają najlepsi. Kolejny raz się składa, że w Konkursie Chopinowskim wystąpi aż dwóch muzyków, którzy byli i będą u nas.