2019-10-23, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
No i znów opowieść z krainy zadziwień. Uprzejmy czytelnik poinformował nas, że choć Wieszcz okutany w wór stoi gdzieś tam, to jednak stale oświetlony jest okaleczały cokół po pomniku.
To takie właśnie typowe dla krainy Nibylandii. Oświetlać coś, co wcale nie powinno być pokazywane na oczy, bo to zwyczajny wstyd. Mam na myśli pusty cokół po pierwszym polskim pomniku w Mieście. Od razu zastrzegam, ja tam specjalnie do kwestii nacji przywiązana nie jestem, ale do pejzażu kulturowego i owszem.
Skoro już ktoś zdecydował, że wieszcza z piedestału strąca i pakuje w wór, to było jeszcze zdecydować, że i tak samo szybko wygasza wszelakie światła, aby o pomniku nie przypominać. O kwestiach zwanych ekonomią nie piszę, bo w mieście jakoś tak zwyczajnie garściami kasę się wydaje nie dziwne rzeczy.
Przykład? Choćby z tego samego kątka. Otóż coraz więcej osób, nie tylko bezpośrednich sąsiadów, dziwi się, po co lasvegas na Kwadracie? Sąsiedzi spać nie mogą, bo łuna bije taka, ze chyba na Księżycu ją widać. Przechodnie nadziwić się nie mogą, bo światło jest tak silne, że wszystkie gołe placki ziemi wyraźnie widać. Poza tym widać też, że zieleni tam nie uświadczysz. Ostatnio usłyszałam takie zdanie – Zamiast ładować w ten bezsens, lepiej byłoby dać na likwidację śmietników w centrum… I ja dokładnie tak samo myślę…
A teraz z innej strony. Przeczytałam, że znów ważą się losy centrum edukacji zawodowej. Ciekawe jak dług się jeszcze będą ważyć. Bo mnie cała historia zaczyna dziwnie się kojarzyć z brexitem… Ciągle ktoś ma pomysła, ciągle jakieś kombinacje alpejskie się zadziewają. I a to jest kasa, a to nie ma kasy, a to kolejny przetarg, a to coś tam. Taka dziwna polka w sprawie, która już dawno powinna była zakończyć się sukcesem. No cóż…
Mamy to szczęście, my melomani, że do naszej Filharmonii zaglądają najlepsi. Kolejny raz się składa, że w Konkursie Chopinowskim wystąpi aż dwóch muzyków, którzy byli i będą u nas.