2019-10-29, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Worek pamięci, worek, z którym trzeba coś zrobić i to szybko. Mam na myśli kolejny grób, który może pójść do niwelacji.
Ledwie Szkole Muzycznej udało się zebrać potrzebne pieniądze na opłacenie miejsca pochówku Jadwigi Dąbrowskiej, nauczycielki muzyki, a już pojawił się kolejny problem. Okazuje się oto, że podobny los czeka miejsce wiecznego spoczynku Szymona Giętego, Kazimierza Wnuka, jednego z najbardziej kolorowych obywateli miasta, Mistrza Świata i Okolic w toczeniu fajerki, pierwszego, któremu w Mieście dobrzy ludzie postawili rzeźbkę. Nikomu w Polsce wcześniej do głowy nie przyszło, żeby rzeźbkę i to jaką piękną, postawić. Bo się stawia wątpliwym politykom – zwykle coś okropnego, albo jakimś pseudobohaterom – też zwykle coś okropnego. A tu masz… Nie dość, że artystycznie super, to jeszcze właśnie Szymonowi.
Od niej, od tej rzeźbki, zaczął się trend na stawianie miejsc pamięci niebanalnym mieszkańcom Miasta nad trzema rzekami. Rzeźbek, dzięki którym miasto znalazło się w soczewce zainteresowania krajoznawców polskich i dzięki którym zaistniało na mapach ciekawostek turystycznych (polecam uwadze szczególnie pewnej pani radnej, która uprzejma była jakiś czas temu podzielić się swoim myśleniem o mieście jako o centrum turystyki krajowej, bo o zagranicznej to chyba jednak nie myślała).
Jak się okazuje, dla administracji cmentarza nie ma świętych, nie ma legend, nie ma pamięci, nie ma nic. Liczy się kasa i ewentualne kolejne miejsca pochówków. Tym razem padło na miejsce wiecznego spoczynku Szymona Giętego. Nieopłacone miejsce pochówku, znaczy nikt o to miejsce nie dba. Można przystąpić do procedury zgodnej z prawem, czyli do zniwelowania grobu.
Natychmiast i błyskawicznie zareagował mecenas Jerzy Synowiec. Dziwne to akurat nie jest, bo pan mecenas ma ucho i serce mocno nastrojone na dzieje miasta, na historię, na ważne sprawy z pozycji nas tu i teraz, ale i nas dawniej. Powiedział – zapłacimy. Chwała i szacunek. Ja się oczywiście do tego dołożę. Może nie jakąś wielką kwotą, ale zawsze. I powtórzę, chwała i szacunek.
Ale tak naprawdę nie o to chodzi w tej kwestii. Nie chodzi o to, aby w sytuacji nagłej ktoś nawet z własnej kieszeni wysupływał złotówki na ratunek miejsc – w tym wypadku grobów ludzi, którzy dla tego miasta coś zrobili. Jakoś się w historii zaznaczyli. Już przy okazji ratowania miejsca wiecznego spoczynku pani Dąbrowskiej mówiłam o tej kwestii, mówiłam o konieczności systemowego podejścia do problemu. Takich miejsc, takich grobów będzie bowiem przybywać. Wykruszają się ludzie, którzy pamiętają. A o spuściznę dbać trzeba. To właśnie ten worek, to worek pamięci. Jakby się przyjrzeć, to na Żwirowej znajdzie się znacznie więcej takich grobów ludzi, którzy coś znaczyli. O Cmentarzu Świętokrzyskim nie wspomnę. Choć on akurat wpisany jest do rejestru zabytków, to tam trochę inaczej to działa. Ale nawet i tam są groby, o które dbać trzeba.
Powtórzę więc kolejny raz. Potrzeba polityki miejskiej wobec takich miejsc. Trzeba na już, jak się okazuje, wymyślić system dbania o takie miejsca. Nie może być tak, że pożar, larum mości ludzie grają, więc poruszenie miejskie się dzieje. Trzeba spokojnie usiąść, zrobić przegląd, nakreślić sposób dbania o takie miejsca. Trzeba, bo inaczej się nie da, wymyślić sposób finasowania, trzeba zapalić ludzi do takich działań, jak dbanie o groby ludzi, którzy byli solą i pieprzem oraz papryką chili historii tego miasta.
Myślę, że wcale nie będzie ich mocarnie dużo. Ale jednak na tyle dużo, że trzeba w końcu do problemu podejść z powagą i rozwagą. Powtórzę. To nie może być na zasadzie pożaru.
Może warto popytać sąsiadów, jak to robią. Nie napiszę Niemcy, bo znów będzie, że tylko Niemcy widzę. Ale może tak, jak w Poznaniu choćby. Albo w innych cywilizowanych miejscach.
Uważam, że zamiast multiplikować durne pomysły na hasło – kocham Gorzów – generujące kolejne pieniądze, warto właśnie zastanowić się nad tym problemem. Moim zdaniem właśnie to jest taki moment, że trzeba się tą kwestią zająć. Trzeba i nie ma gadania. Tym bardziej, że Zaduszki już za moment.
Dodam, w Mieście jest sporo ludzi, którzy mogą służyć pomocą w opracowaniu mapy miejsc, o które na cmentarzach trzeba zadbać. Trzeba, bo wyjścia nie ma. Bo raczej chyba nikt sobie nie wyobraża sytuacji takiej, która spotkała największy cmentarz ewangelicki w mieście. O kirkucie nie wspomnę, bo o czym wspominać.
Ktoś ma jakiś pomysł? Ja mam…
Mamy to szczęście, my melomani, że do naszej Filharmonii zaglądają najlepsi. Kolejny raz się składa, że w Konkursie Chopinowskim wystąpi aż dwóch muzyków, którzy byli i będą u nas.