2019-11-05, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Przestraszyłam się. I to mocno. Szłam normalną porą do pracy i szłam przez puste ulice. To było straszne doświadczenie.
Od jakiegoś czasu coraz mniej ludzi spotykam w centrum. Nie wiem, co się dzieje, ale nawet dzieciaki w drodze do szkół poginęły z ulic. Jednak wczoraj i dziś to było jakieś apogeum. Na Chrobrego, cały czas zresztą Szlaku Królewskim nie spotkałam prawie nikogo. Ot jakiś pojedynczy przechodzień i to taki z dnia poprzedniego.
Od jakiegoś czasu przemili znajomi głoszę tezę, że Miasto umiera, że jest tylko przystanią dla emerytów i dla takich powinno ono być robione. Cały czas jakoś nie bardzo chciałam się zgodzić z tą tezą, ale owe dwa dni zwyczajnie mnie przekonały.
Źle się idzie pustym, cichym i jakby wymarłym miastem. Dobrze, że te wszystkie czarne ptaki mieszkają w parku Wiosny Ludów, bo bym się czuła jak w „Ptakach” Hitchcocka. Upiorne doświadczenie pustki nagle do mnie przyszło.
A to, podkreślam, Chrobrego.
Jeśli magistrat czegoś nie zrobi, nie nakreśli jakiejś wizji miasta w rozwoju, to wszyscy za chwilkę będziemy się czuli jak w thrillerze amerykańskiego reżysera.
Mamy to szczęście, my melomani, że do naszej Filharmonii zaglądają najlepsi. Kolejny raz się składa, że w Konkursie Chopinowskim wystąpi aż dwóch muzyków, którzy byli i będą u nas.