2019-11-26, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
I znów wydarzyło się coś ciekawego w Muzeum Lubuskim. Tym razem zaproszone dzieci nauczyły się lepić garnki.
Uważam, że świetną sprawą jest wykorzystywanie wystawy do czegoś więcej. Mam na myśli prezentację porcelitu znalezionego w odkrytej podczas budowy piwnicy przy Sikorskiego. Nie dość, że wystawa zajmująca, to jeszcze przy okazji można było zrobić warsztaty z lepienia garnków, bo jak mówi stare polskie przysłowie – nie święci garnki lepią.
Znakomity pomysł. Zresztą od jakiegoś czasu właśnie tak muzealnicy działają. Coś dużego, spektakularnego łączą z czymś małym, mniej spektakularnym, ale zaczepionym o to większe i rozwijające. Tak to powinno działać, przynajmniej moim zdaniem. Bo może dzieciaki nie zapamiętają talerzy w gablotach, ale na pewno zapamiętają lepienie z gliny. I po latach może sobie pójdą do muzeum, żeby te wygrzebane z piwnicy talerze obejrzeć.
Muzeum jest tu tylko przykładem, bo podobnie od jakiegoś czasu działają wszystkie instytucje kultury w mieście. Każda z nich ma swoje własne zajęcia dla najmłodszych. I super.
A skoro przy dzieciakach jestem, to muszę przyznać, że odkryłam coś ciekawego. Otóż onegdaj odwiedziły nas w FG dzieci z pobliskiego przedszkola. Pokazaliśmy im placówkę, dzieciaki zaśpiewały piosenkę w Sali koncertowej czyli zadebiutowały w poważnej placówce kultury i to z piosenką o warzywach.
Ale najciekawsze z tego było, że to była nietypowa grupa. Okazuje się, że są w przedszkolach, a przynajmniej w tym jednym grupy, które zbierają dzieci powracające z zagranicy. I tu już nie ma granicy wieku, jest za to kwestia tego, że takie dzieciaki mówią słabawo po polsku i trzeba wyrównać ich kompetencje. Super sprawa. Dobrze, że ktoś pomyślał o takim sposobie nauki rodzimego języka, bo to niezwykle ważna kwestia, zwłaszcza w czasach, kiedy nawet ludzie władzy mówią źle po polsku.
Ps. No bo muszę. Zaszokowała mnie informacja, że złodzieje okradli skarbiec, czyli Zielone Sklepienie na zamku w Dreźnie. Ponieważ jestem dość mocno związana z tym miastem, sama osobiście zawiozłam parę wycieczek i oprowadziłam po starówce, więc się tym miastem interesuję. No i zwyczajnie nie uwierzyłam, że to się stało. Tam jest zawsze chmara ochrony. No co to się wyczynia na tej ziemi….
Mamy to szczęście, my melomani, że do naszej Filharmonii zaglądają najlepsi. Kolejny raz się składa, że w Konkursie Chopinowskim wystąpi aż dwóch muzyków, którzy byli i będą u nas.