2019-11-28, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Gratulacje państwo radni! Najlepsza informacja dnia. Miejskie imprezy mają się odbywać bez plastikowych kubków, słomek i innego badziewia.
Ja to przeczytałam z radością. Taka decyzja jest zwyczajnie godna pochwały. Nie jest dla mnie problemem korzystanie z rzeczy, które nie są plastikiem. Natomiast jestem niezmiernie ciekawa, jak to będzie z innymi.
Pomyślałam sobie bowiem o wielkich imprezach typu powitanie czy pożegnanie lata, gdzie piwo się leje strumieniami, kiełbasy z grilla się smażą i każdy pije i jada na plastiku i z plastikiem. Piwo w plastikowych kubkach, kiełbasa albo inna golonka co prawda na papierowym talerzyku, ale z plastikowymi sztućcami. Jestem zwykle mocno ciekawa, jak ten problem zostanie rozwiązany. Bo można go rozwiązać, nie ma rzeczy nierozwiązywalnych, ale to wymaga trochę determinacji i dobrej woli z każdej strony.
Jak się ostatnio przyglądałam uczestnikom takich wydarzeń, raczej nie przypuszczam, aby wola i determinacja była. Raczej idzie to w drugą stronę.
Za chwilę zaczyna się sezon wyjazdowy na jarmarki do Niemiec. Jeżdżę tam od lat i przyglądam się, jak oni tam kwestie podobne rozwiązują. Pamiętam - na początku moich wyjazdów – rzeczywiście winko grzane, bez którego jarmarki się nie liczą – było serwowane w plastikach. Teraz jest serwowane w papierowych kubeczkach lub w specjalnych okolicznościowych szklanych kubeczkach – można sobie taki za 5 euro kupić i jest na zawsze. Mało tego – podobnie jest na jarmarku adwentowym w Poznaniu na placu Wolności. Też albo papier, albo okolicznościowy kubeczek. I przyznam, że ja z tymi okolicznościowymi kubeczkami to mam problem. Bo zawsze mnie korci, żeby sobie kupić. A potem mnie nachodzą wątpliwości – no bo po co kolejne przedmioty w domu?
W każdym razie – imprezy miejskie bez plastiku – będę się mocno przyglądać….
Mamy to szczęście, my melomani, że do naszej Filharmonii zaglądają najlepsi. Kolejny raz się składa, że w Konkursie Chopinowskim wystąpi aż dwóch muzyków, którzy byli i będą u nas.