2019-12-16, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Po pracowitym weekendzie mogę powiedzieć jedno. Jeżdżą gorzowianie na niemieckie jarmarki i jeździ ich coraz więcej.
O tym, że jeżdżą z biurami turystycznymi, wiedziałam od dawna. Teraz przekonałam się, że jeżdżą też zupełnie prywatnie i to co dziwne, bez mapy i jakby rozeznania. A przecież Berlin to jednak wielkie miasto.
Było tak. Stałam na przystanku kolejowym Kietz i czekałam na pociąg do Berlina. Nagle pojawiała się szóstka młodych ludzi, którzy szukali wejścia do budynku stacyjnego. Nie znaleźli, więc jak usłyszeli rodzimą mowę, to spytali, co z tymi biletami. Uprzejmie wyjaśniłam, a potem ze zdziwieniem usłyszałam zapytanie o jarmarki, bo państwo jechali, ale za bardzo nie wiedzieli, gdzie. No to wytłumaczyłam, że najlepiej to do Alexander….
Fantastyczna sprawa, że gorzowianie się ruszaj do najbliższego sąsiada, chcą tam coś zobaczyć. Ale może dobrze by było, żeby się też przygotowywali, jak jadą na własną rękę. Bo zginąć, nie zginą, ale nie za bardzo będą wiedzieli, gdzie i co. A szkoda, bo u sąsiadów jest mnóstwo ciekawych rzeczy do zobaczenia. Poza tym, oni tam za Odrą wkładają masę pieniędzy w remonty zabytków, w ich odtwarzanie. Warto tam zaglądać.
Mamy to szczęście, my melomani, że do naszej Filharmonii zaglądają najlepsi. Kolejny raz się składa, że w Konkursie Chopinowskim wystąpi aż dwóch muzyków, którzy byli i będą u nas.