2020-03-09, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Jest korona w Gorzowie! Nie ma korona w Gorzowie! Jest na pewno, tylko nikt o tym nam nie mówi!!!! Takie komentarze słyszałam w drodze do pracy.
Jest zagrożenie, trzeba uważać, ale nie można dać się zwariować. A to zaczyna się dziać nawet w Mieście nad trzema rzekami. Jestem, zawsze byłam za wolnością słowa i sądów, ale jestem i zawsze byłam za odpowiedzialnością za słowo.
A to, co zaczyna się wyrabiać z informacjami o wirusie z koroną, przestaje być informacja, a staje się medialnym cyrkiem. Dziennikarze tropią najmniejsze nawet plotki czy niepotwierdzone informacje o pojawieniu się choroby. Publikują, komentują, roztrząsają. Przecież to nie tak powinno wyglądać.
Teraz, mam nieodparte wrażenie, każde nawet niewielkie miasto, zaczyna wręcz chyba tęsknić do tego, żeby u niego pojawiła się zaraza XXI wieku. Takie wrażenie zrobiły na mnie informacje o chorej uczennicy w Chemiku. Przecież stosowanie metody – raport z oblężonego miasta – nic nie da, tylko podsyci i tak już mocno rozpowszechnioną panikę.
A głosów rozsądku, tych, co się na zarazach znają, nikt nie chce słuchać, ani politycy – pożal się zresztą Boże nad ich kondycją, ani dziennikarze.
Specjaliści od wirusów z Winnego Grodu wyraźnie powiedzieli, że nie było potrzeby odwoływania imprez masowych w regionie. Nie było takiej potrzeby!
Ale politycy, przede wszystkim oni, uznali, że trzeba. Specjaliści od wirusów tłumaczą, co i jak trzeba robić, a inni swoje. No to tak naprawdę być nie powinno.
Są skrawki ładnego w mieście, między innymi właśnie to miejsce do takich należy. I dobrze jest się napatrzeć, bo potem już nie ma na co.