2020-03-10, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Miasto odchodzi od plastiku. Ma być ekologicznie, czysto i przyjaźnie dla natury. Czyżby pierwszym pierwiosnkiem dobrej zmiany miały być przesadzane drzewa?
Powiem tak, każde działanie ekologiczne będę popierać. I na razie jestem na tak za zmianami, jakie obiecuje magistrat. A obiecuje dużo – bo odchodzenie od plastiku, bo nieobejmowanie patronatem imprez, gdzie ten plastik będzie, bo odchodzenie od plastikowych jednorazowych naczyń, bo promocja zajęć na świeżym powietrzu, ścieżki rowerowe i tak dalej, i tak dalej.
Mnie się podoba, nawet bardzo. Sama eliminuję, jak mogę plastik z własnych upodobań i zachowań, i muszę przyznać, że to jest trudne. Trudno z dnia na dzień się przestawić na inny sposób wyrzucania śmieci, aniżeli wygodne worki plastikowe – tak dla przykładu. Ale już nie jest trudno zrezygnować z jednorazowych kubków na kawę czy inny napój. Bo to akurat nie jest trudne. Tylko jak przekonać w wielu miejscach, żeby mi tę kawę na wynos wlali do mojego kubka? Tu jest problem.
Jeśli miastu, magistratowi uda się wprowadzić w życie owo rozporządzenie o dochodzeniu do zielonego Gorzowa, będę pierwsza, która pogratuluje.
Ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Jak ów zielony Gorzów pogodzić z wycinaniem drzew i krzewów. Bo jaskółki jednak nie czyni próba przesadzenia dwóch drzew. Jak pogodzić ekologiczne podejście do rzeczywistości z zapowiedzią wygolenia drzew pod halę sportową, choć kilkaset metrów dalej są puste ugory, na których owa hala mogłaby sobie spokojnie stanąć? Jak pogodzić ów zielony Gorzów z zabetonowaniem i założeniem centrum ciężkimi kamiennymi płytami bez odrobiny zieleni.
Tu brakuje konsekwencji i głębszych przemyśleń. I obawiam się, że jak tego już lata słońce przysmaży, kamienie się rozgrzeją, to będziemy mieli coś na kształt prywatnego piekła na ziemi.
Hasła szczytne i chwalić należy jak tylko można. Zobaczymy jak to w praniu wyjdzie.
Ps. Fajną książkę przeczytałam. To Wędrowny Zakład Fotograficzny Agnieszki Pajączkowskiej. Polecam każdemu, kto lubi opowieści, historię, nieproste sprawy z pograniczy wszelakich. Mnie przypomniała, jak smakują wędrówki po wschodnich zakątkach kraju i na pobliskiej im Ukrainie, otworzyła oczy na kilka zapomnianych kwestii i zwyczajnie zauroczyła. Wydało niezrównane wydawnictwo Czarne. Polecam. W książnicy wojewódzkiej mają….
Są skrawki ładnego w mieście, między innymi właśnie to miejsce do takich należy. I dobrze jest się napatrzeć, bo potem już nie ma na co.