2020-03-17, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
No to zaczęłam domowe siedzenie w nadziei, że za dwa tygodnie świat wróci do normy. Ale nie było to tylko siedzenie, bo musiałam pójść do pracy.
Ponieważ służbowy komputer został w pracy, a mam do zrobienia wiele rzeczy, więc chcieli nie chcieli, do pracy iść musieli. I powiem tak, Gorzów w ostatnich czasach wcale do zatłoczonych miast nie należał. Ale teraz zrobił się pusty. Trochę przygnębiająco wyglądają wyludnione ulice. Trochę przygnębiająco patrzy się na zamknięte sklepy.
Ja w głupocie własnej pomyślałam, że przejdę się do ulubionej księgarni, bo być może znajdę sobie coś do czytania (jakby w domu stosu książek do przeczytania nie było), i tu zderzenie z kartkę z tekstem – nieczynne było mocno bolesne. Ale co tam, trzeba jakoś to przeżyć.
Co mnie ujęło – na bramach kamienic w mojej dzielnicy wiszą karteczki, że ktoś pomoże w zakupach tym, którzy sami tego nie mogą z różnych celów tego zrobić. Kolejny raz potwierdza się prawda, że Polacy jako naród sprawdzają się w chwilach zagrożenia, że wówczas budzi się poczucie wspólnoty i potrzeba zjednoczenia i zwycięstwa. Szkoda tylko, że jedynie w takich chwilach.
Przede mną drugi dzień siedzenia w domu. Zobaczymy, jak mi to wyjdzie….
Są skrawki ładnego w mieście, między innymi właśnie to miejsce do takich należy. I dobrze jest się napatrzeć, bo potem już nie ma na co.