2020-04-02, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Bardzo wielu moich znajomych siedzi w domach uziemiona przez korona. Zapytałam, co robią, aby ostatecznie nie zwariować.
Siedzę w domu już trzeci tydzień. Podobnie zresztą, jak i wielu, wielu innych. Zapytałam więc, co ludzie robią, jak radzą sobie z wolnym czasem. I taki oto są sposoby:
- oglądanie zaległych koncertów na różnych platformach interetowych,
- oglądanie zaległych filmów (tu dla tych, którzy mają Netflix polecam serial Shtisel, naprawdę bardzo dobry),
- mycie okien, a żeby ich na dłużej starczyło, to po jednym dziennie,
- sprzątanie – podobnie jak z oknami,
- szukanie ciekawych przepisów kulinarnych w Internecie, potem gotowanie, degustowanie i w końcu zmywanie,
- podróżowanie w Internecie,
- gadanie przez telefon,
- chodzenie po schodach w nadziei, że to zastąpi spacer,
- czytanie książek,
Prawda, że można znaleźć coś dla siebie, żeby nie zwariować?
A teraz z drugiego kątka. Jednak siedzenie w domu powoduje, że człowiekowi czas jakoś dziwnie płynie i trochę umyka mu kalendarz. Toć wczoraj był Prima Aprilis i chyba po raz pierwszy zabrakło gdziekolwiek jakichkolwiek żartów. I to chyba najlepiej pokazuje, że sytuacja jest poważna, bardzo poważna, skoro ludziom nawet żartować się odechciewa.
No i już wiadomo, że do końca czerwca nie będzie żadnych dużych wydarzeń kulturalnych. A więc nie będzie Szlaku kulturalnego, nie będzie Dni Gorzowa ani Alte Kameraden. Rozumiem, że trzeba walczyć z korona. I dlatego nie ma miejsca na kosztowne imprezy, zwłaszcza takie, które gromadzą bardzo wielu uczestników. Ale wiem też bardzo dokładnie, że w ciężkich czasach potrzeba też dostępu do kultury, do koncertu, teatru, do galerii. Po prostu ludziom jest to niezbędne do życia podobnie jak tlen. I mam nadzieję, że choć dużych imprez nie będzie, to jednak życie w końcu ruszy i ruszy kultura.
Są skrawki ładnego w mieście, między innymi właśnie to miejsce do takich należy. I dobrze jest się napatrzeć, bo potem już nie ma na co.