2020-04-03, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Bardzo byłam zdziwiona, kiedy w znakomitej książce znakomitej pisarki i działaczki znalazłam słówko o Gorzowie i to w dodatku w pozytywnym kontekście.
Regionaliści wiedzą, że jak już w jakiejś powieści czy opowiadaniu autorstwa pisarza niezwiązanego z regionem pojawia się Gorzów, to zwykle jako zaścianek, zapyziałe miasteczko gdzieś na zachodnich rubieżach. W takiej odległej rzeczywistości, że nikt właściwie nie wie, gdzie to jest i co to jest.
Tak jest w powieściach Zygmunta Miłoszewskiego, tak było w paru innych mniej znanych autorów. Jedno zdanie w dość pogardliwym kontekście. To już nawet Zielona Góra doczekała się ostatnio własnej literackiej monografii pierwszych polskich dni w prozie pani Zofii Mąkosy, czyli w Winnym Mieście. Co prawda podobną ma też Gorzów, bo Rubież Natalii Bukowieckiej-Kruszony, ale raczej obu porównywać się nie da.
Dlatego byłam więcej niż zdziwiona, kiedy w książce Klementyny Suchanow To jest wojna znalazłam wzmiankę o Gorzowie. I to w pozytywnym sensie. Książka, esej, mówi o nowym średniowieczu, jakie na nas naszło za sprawą fundamentalistycznych organizacji, których korzenie tkwią w Ameryce Łacińskiej. Chodzi w niej o prawa Kobiet. Rzecz jest niezmiernie interesująca. No i pani Klementyna Suchanow wymienia z podziwem Gorzów jako miejsce, w którym odbył się słynny Czarny Protest w 2016 roku. I to jest dla mnie zadziwienie, bo protest ów odbył się wówczas w kilkudziesięciu lub nawet kilkuset miejscach, a tu proszę, znakomita postać ruchu feministycznego mówi o Gorzowie. No niebywała rzecz. W końcu miasto doczekało się swego rodzaju nobilitacji i to za sprawą interesującej książki niebanalnej pisarki i działaczki feministycznej.
A tak swoją drogą, to z lektur na czas zarazy uważam, że to moje najlepsze i najciekawsze odkrycie. Polecam każdemu, kto lubi świerzbienie mózgu podczas lektury.
A teraz z drugiego kątka. Otóż coraz większą popularnością cieszą się różne akcje w Internecie, w tym występy uznanych artystów. Pierwszym, który wystąpił z takim pomysłem był Adam Bałdych – jeden z najlepszych skrzypków jazzowych naszych czasów. Ostatnio do tego nurtu dołączył Błażej Król ze swoją żoną Iwoną. No i koncert prosto z Jenina, bo tam artystyczna para mieszka, zrobił niezwykłą furorę. Ludzie oglądali, chwalili i gratulowali. No ale co się dziwić, wszak Król jest laureatem Paszportu Polityki oraz wielu innych nagród.
Cały czas w Internecie bardzo aktywne są także inni, placówki kultury, poszczególni artyści. No jednym słowem – dzieje się wiele. Ale jak artyści sami mówią, nawet najlepsze występy w sieci nie zastąpią im kontaktów z odbiorcami na żywo. Jak nie ma teatru bez wiedza, tak nie ma widza bez teatru. Jak nie ma filharmonii bez muzyków i melomanów, tak i w drugą stronę. Nikt tego głośno nie mówi, ale zwolna frustracja rośnie.
Są skrawki ładnego w mieście, między innymi właśnie to miejsce do takich należy. I dobrze jest się napatrzeć, bo potem już nie ma na co.