2020-04-04, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Wcale nie o zarazę chodzi, bo tu tylko złe informacje płyną. Odszedł na Niebieskie Łąki pan Roman Bukartyk, wieloletni radny i człowiek lewicy.
Dowiedziałam się z sms od przemiłej znajomej. Potem widziałam w mediach społecznościowych informację. Roman Bukartyk pożegnał się z tym światem. Od zawsze człowiek lewicy. I to nie karierowicz partyjniak, jakich teraz wiele, którzy poglądów nie mają, za to mają partię. Nie, Roman Bukartyk był człowiekiem lewicy z przekonań. Znałam go coś ze 30 lat i coś ze 30 lat po prostu szanowałam.
Urodzony we Lwowie, przez lata mieszkała w Gorzowie. I owszem, robił karierę w strukturach partii, ale pozostał przyzwoitym człowiekiem, z którym przyjemnością było rozmawiać i to na bardzo różne tematy.
Pamiętam, jak zdecydowanie bronił swoich poglądów i linii lewicy w Radzie Miasta. Pamiętam, kiedy powiedział mi, że rezygnuje z pracy w Radzie, bo to, co się teraz w niej wyczynia, ma niewiele wspólnego z pracami Rady Miasta, która powinna być nakierowana na sprawy miasta, a nie na jakieś partyjne, pseudopartyjne rozgrywki. No i dodał, że jest już zwyczajnie zmęczony. I choć prosili go jego wyborcy, a miał ich sporo, nie zdecydował się na zmianę zdania.
Mnie pan Roman Bukartyk ujął niezwykle podczas pewnego spotkania w nieistniejącym Lamusie. Była promocja wydawnictwa książki o kamienicy, w której klub się mieścił. I autorzy tekstów z tej książki wygłaszali swoje referaty. Jednym z nich był prof. Dariusz A. Rymar, który zajął się historią kamienicy po 1945 roku. W swoim wystąpieniu położył akcent na obchody 1 Maja 1988 roku. Mówił o opozycji, która usiłowała zerwać pochód. I w tym momencie pan Roman Bukartyk wstał i wyszedł. Powiedział przy tym, że przyszedł posłuchać o kamienicy a nie o wybrykach jakichś tam opozycjonistów. Wprawił wówczas w konfundację szanownego prelegenta, ale i dyrekcję klubu w osobie Zbigniewa Sejwy. A mnie po prostu zaimponował. Bo rzadko kto ma odwagę bronić swoich wartości, zwłaszcza jeśli to są lewicowe poglądy. Nowomowa sprawiła, że o takich ludziach mówi się pogardliwie lewactwo. Pan Roman Bukartyk nigdy żadnym lewakiem nie był.
Drugą rzeczą, z którą kojarzył mnie się pan Roman, był żużel. Druga po rodzinie miłość pana radnego. Działał w klubie, chodził na mecze, kibicował, ale nie wyklinał na innych…
Był szarmanckim starszym panem, z którym lubiłam rozmawiać.
No i to nie była dobra informacja. Panu radnemu należał się pogrzeb z miejskim sztandarem i w obecności Rady Miasta. Zaraz sprawiła, że będzie bez. Ale myślę, że jak to cholerstwo minie, to koledzy z lewicy uczczą jego pamięć w należny sposób
Są skrawki ładnego w mieście, między innymi właśnie to miejsce do takich należy. I dobrze jest się napatrzeć, bo potem już nie ma na co.