2020-04-20, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Plastikowe wory, potłuczone szkło, góry śmieci na wygolonych brzegach Watry, znaczy na jednym na pewno. Ten widok długo mi zostanie w pamięci.
No nie, nie poszłam na spacer, bo jeszcze do dziś nie wolno było. Co jest bez sensu, ale trudno. Zaśmiecone do maksa brzegi Warty widziałam z peronu czwartego gorzowskiego Dworca Centralnego. Stałam i zwyczajnie nie wierzyłam w to, co widzę.
Wygolone oba brzegi, bez drzew, bez krzewów, główki rzeczne jakieś takie łyse, a na prawym brzegu stosy śmieci. Krajobraz jak po jakimś kataklizmie. Ponury widok w słoneczny dzień.
Nie wiem, co tam się stało, nie wiem, kto tam zataskał te wory, nie wiem, kto nanosił nad rzekę tego szkła i puszek, ale wiem, że to muszą być jacyś barbarzyńcy, bo człowiek, istota myśląca z definicji oczywiście, raczej tego by nie zrobiła.
Pociąg ruszył, a ja cały czas myślałam o tym okaleczałym i zaśmieconym brzegu rzeki. Potem ten obraz wrócił do mnie i się maksymalnie utrwalił, kiedy wróciłam późnym popołudniem do miasta. Jak można coś takiego robić? Jak można. A ponoć wszyscy kochają Gorzów, ponoć wszyscy są z niego dumni. Doprawdy?
A teraz z drugiego kątka. Wczoraj minęła 77 rocznica wybuchu powstania w getcie warszawskim. Poszłam wczoraj bardzo późno, bardzo późno na ulicę Łazienki, tam, gdzie do 1945 roku stała synagoga. Nie jestem religijna, więc nie kiwałam się jak bogobojny żyd przy Ścianie Płaczu, ale stałam przy kamieniu i wcale niewesołe myśli do mnie przychodziły. Myślałam o znajomych i przyjaciołach w Izraelu, myślałam o tym, co tu i teraz się wyczynia, myślałam o korona, który zdemolował mi życie. Może to za duża paralela, ale też siedzimy pozamykani w domach jak w getcie jakimś, też mało możemy, też są jacyś nadzorcy i też wisi nad nami widomo czegoś ostatecznego. Co prawda nie tak ostatecznego, jak wówczas nad Nimi, ale jednak.
W dużo słabszej skali, ale znów powtarza się pewien scenariusz. Coś nas testuje, coś nienazwanego, ale groźnego. I na tę chwilę my ten egzamin zdajemy bardzo słabo.
A na pamięć bohaterów getta – niech dusze ich na zawsze zostaną zawiązane w woreczku żywych…
Są skrawki ładnego w mieście, między innymi właśnie to miejsce do takich należy. I dobrze jest się napatrzeć, bo potem już nie ma na co.