2020-05-11, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Mają powstać nowe przystanki kolejowe, jeden w Gorzowie i drugi w Kostrzynie. Już teraz coś ciekawego powstaje w Deszcznie.
Musiałam nagle pojechać do Skwierzyny. Dla człowieka spieszonego, bez autka i prawa jazdy w dzisiejszych czasach taki nagły wyjazd to duża logistyka. Bo okazuje się, że wiele połączeń zwyczajnie nie ma. Trzeba poszukać czegoś nowego. A jak się to nowe znajdzie, to kasy na dworcu Gorzów Centralny jeszcze nie pracują, bo jest za wcześnie, a w biletomacie akurat tego połączenia nie ma. Szczęściem panowie konduktorzy rozumieją i można na legalu i z biletem podróżować dalej.
Dlatego też z niejakim niedowierzaniem przyjęłam informację, że mają powstać nowe przystani kolejowe i to na linii, którą też dość często jeżdżę, czyli w kierunku na Kostrzyn. Jeden na wysokości placu Słonecznego i nazywać się ma Gorzów Zachód. A drugi na wysokości ulicy Północnej w Kostrzynie, skąd już blisko na pole woodstockowe.
Jak dla mnie, to super informacja, bo ułatwi mi życie w kilku kwestiach, jak oczywiście to cholerstwo pójdzie ostatecznie precz i życie wróci do względnej normalności. Zwłaszcza podoba mnie się ten pomysł z przystankiem kostrzyńskim, bo już nie będę musiała zaiwaniać do centrum, kiedy przyjdę sobie pieszo z Witnicy czy choćby Dąbroszyna. Jeszcze jak będą takie ładne, jak te po remoncie za unijną kasę, to już będzie szczyt marzeń. Ale z drugiej strony boję się, że to znów takie austriackie gadanie, tylko dla samego gadania i nic z tego nie wyjdzie, bo nagle się okaże, że jest milion i jeden ważniejszych potrzeb i nowe przystanki mogą zwyczajnie poczekać, albo też i nie są potrzebne wcale. No cóż, pożyjemy, zobaczymy.
A skoro przy kolejowych przystankach jestem, to od jakiegoś dość pokaźnego czasu przyglądam się temu, co się dzieje w Deszcznie. Tam śliczny XIX-wieczny budynek dworca właśnie przechodzi kompleksowy remont. Taki w dobrym, zachodnim stylu, kiedy się wszystko remontuje. No i właśnie odkryłam, że tam ma być miejsce dedykowane kulturze, Stacja Kultury właśnie. Uważam, że to najfajniejsze, co mogło spotkać ten bardzo ładny, choć mocno zniszczony budynek. Zresztą podobne wzorce w kraju pokazują, że z reguły to udane mariaże. Skoro stacja kolejowa nie jest potrzebna jako stacja sensu stricto, to niech służy innym celom, oczywiście przy zachowaniu tego, co najpiękniejsze, czyli samej bryły.
No i już się zwyczajnie nie mogę doczekać zakończenia remontu, bo z okien pociągu do Skwierzyny będzie się można pogapić na coś pięknego. A tego pięknego ostatnio zwyczajnie brakuje..
Siedziałam sobie spokojnie przy komputerze, aż tu nagle moje ucho złowiło rytmiczne odgłosy. No i się ucieszyłam. Na podwórku nie całkiem pięknym pojawiły się dzieci.