Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Augusta, Gizeli, Ludomiry , 7 maja 2025

Pojawią się kwietne łąki i będzie piękniej

2020-05-27, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Presja jednak ma sens. Nie upieranie się przy swoim, a właśnie presja. Magistrat podjął decyzję o zmianie podejścia do już istniejących trawników i skwerów.

O tym, że potrzebne są systemowe zmiany w podejściu do zieleni w miastach gada się od lat. I mniej więcej mówi się wszędzie to samo – mniej koszeń, mniej parków w stylu francuskim, mniej gazonów, natomiast łąki kwietne, łąki generalnie, bo one podobnie jak stare drzewa zatrzymują wilgoć, tworzą pewien mikroklimat, no zwyczajnie jest ładniej.

Gorzowski magistrat długo się opierał, ale ostatecznie gadania, presja i inne działania partyzantek miejskich odniosły skutek. Będzie zmiana w podejściu do miejskiej zieleni, przynajmniej w tej części odnoszącej się do trawników i innych połaci zielonych. Sam rzecznik magistratu to powiedział.

I bardzo dobrze, że choć tyle albo aż tyle. Dobrze by było, żeby też jakaś zmiana zaszła w tych nieszczęsnych rewitalizacjach.

A skoro przy tym jestem, to może spróbuję wytłumaczyć, o co chodzi w remontach wszelakich w przestrzeni publicznej i panicznej reakcji gorzowian na hasło rewitalizacja. Otóż urzędnicy oraz radni odsyłają wszystkich do czytania kwitów, czyli specyfikacji, planów zagospodarowania i innych, bo tam wszystko w przypadku poszczególnych rewitalizacji jest dokładnie wyłożone, zapisane i zaznaczone.

Tyle tylko, że gorzowianie już się dość mocno na tych zapisach i planach oraz obietnicach sparzyli, bo co innego obiecywano, a co innego ostatecznie wyszło i zostało. Bardzo mocno co innego. I dlatego teraz jest tak dużo nieufności, wręcz niewiary, że kolejne miejsca w mieście nie zaczną przypominać tych, które już są i których raczej nie da się odrewitalizować. Tak naprawę właśnie o to chodzi. O utratę zaufania, a z tym to już jest tak, że jak się straci, to jej się długo nie odzyska.

Rozmawiałam z przemiłą  znajomą właśnie o tym, i ona ubrała to przepięknie w znaczenie. A szło to mniej więcej tak – chodzi o klimat, coś, czego się nie zobaczy na jednym spacerze, coś, czego nie da się określić w matematycznych formułkach. Chodzi o to, że przyjeżdża jakiś człowiek obojętnie skąd i wydaje mu się, że jak ustawi tysiąc ławek to będzie pięknie. Otóż nie będzie. Bo klimat to coś wyjątkowego. To nie jest stworzenie rokokowej przestrzeni w miejsce tej angielskiej, to nie jest podświetlenie  mostka, bo to nie jest potrzebne, natomiast nie wolno ruszać całości, która od lat jest umojona, nasz, oswojona, ulubiona. I właśnie o to chodzi. O to, że każda kolejna rewitalizacja w myśleniu gorzowian, to rewolucja, która zmieni nasze ulubione miejsca w coś trudnego do rozpoznania.

Słowo rewitalizacja dla gorzowian stało się słowem – straszakiem, synonimem czegoś złego. Najpierw owo określenie wyśmiewano, bo zakładało ono tworzenia rad osiedlowych i innych dziwnych wynalazków. Teraz niestety stała się symbolem zmian, które niekoniecznie stoją w zgodzie z oczekiwaniami mieszkańców.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x