2020-08-07, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
I znów przyszła piekielna gorączka, i znów trzeba się chronić przed słońcem, blaskiem i skwarem. Miasto właśnie uruchamia kurtyny wodne.
To jeden z nielicznych możliwych do realizacji w miastach sposobów ulżenia mieszkańcom w czasach upalnych lat. Bo zieleni w centrach praktycznie nie ma – wysokiej zieleni, która zacienia i tym samym obniża temperaturę. Pod parasolami ogródków kawiarnianych wcale nie jest tak chłodno, jakby się chciało, żeby było, zatem pozostaje tylko takie chłodzenie.
Zwłaszcza w kontekście nowego deptaku, którego ja jednak unikam, bo już raz poparzyłam sobie tam oczy. Ale niech tam, jest, więc nich sobie będzie.
Informacja o kurtynach jest zawsze najbardziej oczekiwane przez dzieciaki, które nie wyjeżdżają nigdzie na wakacje, a takich jak się okazuje, jest sporo. Fajnie się patrzy, jak małe i maleńkie sobie latają pod tymi kurtynami, mają przednią zabawę i nawet porządnie zmoknąć nie zdążą, bo gorąc jest taki, że mgiełka wodna im nic nie robi.
I nawet w tym kontekście trudno marudzić o marnowaniu wody, choć chciałabym osobiście, aby kurtyny były zasilane ze zbiorników retencyjnych a nie z regularnej sieci. Może się kiedyś doczekamy takich rozwiązań.
Są tacy, co sobie radzą z niedostatkiem wody. Pamiętam, jak jakiś czas temu w Izraelu przyglądałam się różnym sposobom oszczędzania wody i jedocześnie jak tą wodą się gospodaruje w przypadku dbania o zieleń. Mistrzostwo świata. Pamiętam, że urzekało mnie zakładanie specjalnych uszczelek na krany nawet w dobrym hotelu oraz doprowadzanie wody dokładnie do wybranych roślin. No niebywała rzecz. Nam jeszcze trochę brakuje, ale myślę, że sytuacja hydrologiczna i do tego nas zmusi.
W każdym razie – fontanny działają, kurtyny zaczynają, nie wyschniemy na wiór.
I z drugiego kątka. Znów do Miasta nad trzema rzekami zjeżdża Muzyka w Raju, czyli festiwal prezentujący bardzo słabo lub zupełnie nieznane kompozycje doby baroku. Tym razem przez tę cholerną zarazę w zupełnie inny sposób. Otóż w FG w Sali kameralnej będzie można sobie pooglądać reminiscencje najlepszych koncertów, jakie przez minione lata odbyły się w Paradyżu. Organizator Muzyki w Raju bowiem od pierwszej edycji nagrywa w całości programy i teraz ma do wyboru i koloru taki materiał, że nawet Polskie Radio Program 2 zazdrości. Odbędą się cztery odsłony Muzyki, każdego dnia po dwa sety, w sumie osiem.
Mnie będzie szalenie brakować klimatu Paradyża, ale co zrobić. Jest zaraza i ona na tę chwile dyktuje warunki. Dobrze, że dyrekcji festiwalu, czyli panu Cezaremu Zychowi udało się wymyślić i wypracować taką oto formułę. Bo przecież mógł powiedzieć, że zostawia wszystko na tę chwilę w zawieszeniu i zająć się innymi rzeczami.
Muzyka w Raju w kameralnej w FG już w środę.
Ps. Bo zupełnie zapominałam. Wczoraj minęła 75. rocznica zrzucenia bomby atomowej na Hiroszimę. Faktyczny koniec II wojny to był, poprawiony jeszcze zrzuceniem bomby na Nagasaki. Byłam w zeszłym roku w Hiroszimie. I na pewno do końca życia nie zapomnę ciarek, jakie mi latały po krzyżu, kiedy stałam przy Kopule Bomby Atomowej, a potem chodziłam po Parku Pokoju… zawsze mnie drażniło bredzenie o bohaterstwie wiążącym się z wojnami. Od tamtego dnia jeszcze bardziej mnie to drażni..
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.