2020-08-24, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Całkiem niedaleko nas, jakieś 100 km na północ jest miasto, od którego można się wiele nauczyć. Moje ostatnie odkrycie – Szczecin.
Jakoś tak się moje życie plotło, że do Szczecina drogi mnie nie wiodły. No i od ubiegłego roku to się zmieniło. Właśnie teraz wróciłam znów z krótkiego wypadu do tego miasta i oto co tam zobaczyłam, i uważam, że powinno być przeniesione do naszego miasta:
- park Różanka, asocjacja z Parkiem Róż kompletnie zamierzona. Przepiękny ogród różany z pergolą obrośniętą glicynią. Co z Różanki przenieść do miasta byłoby warto? Ano pi pierwsze mineralne podłoża wszystkich alejek parkowych, nie żaden asfalt czy inne cholera, a właśnie mineralna mieszanka. Po drugie minimalistyczne ławeczki z cegły klinkierowej i elementów metalowych – idealnie się komponują. Po trzecie – wszędzie klomby róż obrośnięte małymi i wąskimi trawniczkami, po czwarte – miejsca na trawie do leżenia – każdy może sobie przyjść, rozłożyć leżak czy koc – poczytać książkę, pouczyć się – jakkolwiek. Mnie to miejsce zachwyciło i powaliło. Jak mówił nasz przewodnik – nieoceniony Michał Rembas – jeszcze kilka lat temu była to ruina z ruderą. Teraz – absolutny zachwyt. Bez wydumanych białych ławek, bez jakichś durnych ozdobników, bo sama uroda miejsca i kwiatów jest wartością samą w sobie.
- parki szczecińskie – alejki wyłożone masa mineralną, nie ma jakichś płyt, asfaltu czy innego badziewia. Nikt nie narzeka, wręcz przeciwnie, wszyscy chwalą, nawet te, które chodzą na obcasach. Trawniki zadbane, ale bez przesady, bez nadgorliwości. Obcych gatunków w parkach brak, nawet w tym ślicznym, okrągłym w dzielnicy Pogodno.
- kocie łby i inne kamienne – jest mnóstwo zabytkowych uliczek, zwłaszcza na Pogodnie, gdzie zachowany został zarówno klasyczny bruk kostkowy, jak i kocie łby. I tez nikomu to nie przeszkadza, nikt nie marudzi i nie narzeka. Za to wszyscy jeżdżą wolniej, bo przecież miasto ma być dla mieszkańców, a nie samochodów.
- Jasne Błonia, miejsca absolutnie piękne, absolutnie zachwycające, no coś, co mnie urzekło. I tu też alejki pod platanami wyłożone mineralną masą, a nie jakimiś płytami i czy asfaltem. Proste połacie trawy, na tle których monumentalny pomnik Gustawa Zemły wygląda tak, jak ma wyglądać – majestatycznie, dostojnie, wspaniale. Prosta fontanna i Szpinakowy Pałac, czyli siedziba władz miasta – bez parkingu tuż pod budynkiem, bo nawet prezydent Szczecina tam nie ma uprzywilejowanego miejsca do stawiania auta, z otwartą aleją biegnąca ku świętemu Jakubowi, no coś absolutnie genialnego i dla mieszkańców.
- bulwary nadodrzańskie. Mamy nasze, warto pomyśleć o reanimacji. Bulwary nadodrzańskie różnią się od naszych tym, że są mniej pancerne, wcale po prawdzie nie są pancerne, jest tam mnóstwo ludzi, działa n kawiarenek i barów – w takich pawilonikach i innych estetycznych budach. I tu my mamy przewagę – nasze są pięć razy łatwiej dostępne, niż ten najpopularniejszy obecnie na lewym brzegu Odry, ale i tak tam jest pięć razy więcej ludzi.
Tylko 100 km na północ, a zupełnie inny świat. Może ktoś z władza miasta by się tam pofatygował. Poprosimy Michała, żeby oprowadził i pokazał te kątki, które można zgapić dla nas. Ja do tej pory pisałam o Tallinie i innych Poczdamach, teraz dla mnie wzór jest znacznie bliżej, bo w Szczecinie. I niech nikt nie bredzi, że to brzydkie miasto, bo wykreślę z listy znajomych….
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.