2020-08-25, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje
Jak zwykle późno doszły do mnie mało ciekawe dla polonistki informacje. Tak jakoś się ostatnio dzieje, że ważne, naprawdę ważne rzeczy docierają do mnie późno.
Jestem polonistką, co prawda ze specjalizacją w dziedzinie teoria i historia filmu, ale polonistką. Przywiązaną do książki, do felietonu, do słowa w każdym wydaniu. Jak byłam zaledwie aspirującą polonistką, to ktoś dał mi do ręki Tygodnik Powszechny, jeszcze w wersji pachtowej – wielkie połacie papieru zadrukowane i oszczędnie inkrustowane rysunkiem lub zdjęciem – wówczas rzadko. Zaczęłam czytać i tak mi zostało. Czytałam teksty różnych autorów, wielce szacownych i zasłużonych dla polskiej humanistyki. W tym teksty – głównie felietony i drobne rzeczy pisane przez panią Józefę Hennelową. To między innymi Jej teksty sprawiały, że coraz bardziej zdawałam sobie sprawę, że musi upłynąć jakiś czas, jakaś pokaźna doza literatury musi być przeczytana, aby osiągnąć, albo i nie taką lekkość i przy okazji taką wagę pisania. Pozornie drobne rzeczy. Kilka razy słuchałam pani redaktor na żywo. Nigdy nie ośmieliłam się zadać pytania. Inni robili to za mnie. Pamiętam, jak pani redaktor odeszła na emeryturę. Trochę to dla mnie dziwne było, ale cóż. A teraz usłyszałam, że się przeniosła do Niebieskiej Redakcji Tygodnika. Wielu tam na nią czekało. Na pewno redaktor Jerzy Turowicz. Strata dla polskiej humanistyki wielka.
A potem było już gorzej. O śmierci pani prof. Marii Janion dowiedziałam się z sms od zaprzyjaźnionej polonistki – wielbicielki i wyznawczyni. Ja byłam tylko studentką a potem już zwykłym człowiekiem, który bywał na jej wykładach, czytał książki – zresztą kilka mam na swojej polonistycznej półce. W mieście naszym jest sporo ludzi, którzy mieli bliższy kontakt z panią profesor. Uczestniczyli w transgresjach, mieli kontakt bardzo żywy. My, szara polonistyczna brać, zwyczajnie Jej się baliśmy. Jej olbrzymiej wiedzy, jej wyczucia polskiej literatury, jej podejścia do zawiłych problemów owej. Jak była okazja, to zawsze lecieliśmy na otwarte wykłady, potem z wypiekami – my, dorośli już ludzie, śledziliśmy programy, gdzie Ona się pojawiała. Ja na swój prywatny użytek myślałam o niej per Potęga i wszystko co większe. W polskiej humanistyce, tej polonistycznej była największa. Wcześniej przed Nią na Niebieskie Łąki przenieśli się inni…. Mój profesor Jerzy Ziomek, gigant w dziedzinie teorii literatury i znawca Renesansu. Prof. Maria Adamczyk, też się jej bałam. Prof. Monika Gruchmanowa – wybitna polska polonistka od historii języka i gramatyki historycznej…. Moje dobre stopnie na studiach u niej to do dziś dla mnie zagadka jest (może wyczuła, że ja też gwarę poznańską miejską kocham). Prof. Alojzy Sajkowski – wybitny znawca baroku, stosunków polsko-włoskich i polsko-watykańskich, moja uczelniana miłość. Zresztą lista długa jest.
Kiedy usłyszałam, że pani profesor odeszła, pomyślałam o kilku osobach blisko z Nią związanych. Pierwszą, która przyszła mi na myśl, była Kazimiera Szczuka. Jak się dowiedziałam tego, co się dowiedziałam, to pomyślałam – Kazia Szczuka teraz płacze.
Płacze też cały polonistyczny światek mego pokolenia. Bo jak to, jak to będzie teraz. Zwyczajnie nie ma następców. Nikt Jej nie zastąpi. Bo zwyczajnie nie ma ludzi niezastąpionych. Nie ma. Polonistyka polska wraz z tym odejściem zamknęła pewien etap. Etap szacunku wielkiego dla geniuszu, etap szacunku dla wielkości, etap pokory w zdobywaniu wiedzy, pokonywaniu szczebli wtajemniczenia prowadzących do wielkiej literatury i odkrywania różnych wielkich pokładów znaczeń, jakie ona niesie. Etap patetyzmu w podejściu do nauki. Bo to też było ważne.
Nauka, otwieranie horyzontów, pokazywanie ścieżek, ich prostowanie, ich zakręcanie, dyskusja, wykład ex cathedra – to właśnie teraz odchodzi, odeszło. Myślałam ostatnio o pani profesor. I co dziwne, w kontekście zupełnie innej książki, którą czytam. Myślałam o Niej, bo byłabym mocno ciekawa, co o niej myśli. Ona – wielki autorytet. Nie dane mi będzie zapytać.
Wielka strata dla polskiej humanistyki, dla nauki, ale i dla nas, tych małych, którzy Jej słuchali, Ją czytali i Ją podziwiali. Powtórzę, w Mieście jest trochę Jej studentów, ale i cała wielka rzesza Jej wyznawców….
I miało być jeszcze o czymś innym, ale nie będzie. Nie dziś…
Polska humanistyka w ostatnim czasie ponosi straszliwe straty. Odchodzą wielcy. Następcy nawet jeśli są, to nie tak mocni intelektualnie, aby czerni bezintelektualnej się oprzeć. Odchodzą najwięksi….
Przechodzę od jakiegoś czasu obok tego coraz bardziej walącego się murku. Przechodzę i tak mnie nachodzą różne myśli.