Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Marka, Wiktoryny, Zenona , 29 marca 2024

Miasto ożyło, co było bardzo dobrze widać

2020-09-02, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Zaraza, nie zaraza, ale jak szkoły zaczynają działać, to miasto natychmiast ożywa. I nawet wydaje się, że jest całkiem spore.

Fajnie się patrzy, kiedy na ulicach jest dużo ludzi, zwłaszcza młodych. Tak jest zawsze, kiedy zaczyna się nowy rok szkolny i kiedy do miasta zjeżdżają uczniowie rożnych szkół. Tak też było wczoraj. Jednym słowem, zaraza, nie zaraza, do szkoły chce się iść i do szkoły się przyszło.

Miałam okazję porozmawiać wczoraj z różnymi szkolakami w różnym wieku i potwierdza się prawda, że dzieciaki zwyczajnie się mocno stęskniły za szkołą, za kolegami, za lekcjami, nawet za klasówkami i innymi niespodziankami życia szkolnego. Wszyscy, bez względu na wiek mówili jednym głosem – siedzenie w domu przy komputerze było dobre, ale tylko na chwilkę, na kilka dni, a nie na pół roku. I dodawali jeszcze – nawet wakacje w tym roku to było jakieś dziwne coś, niby wypoczynek, niby laba ale nie bardzo było po czym.

Wniosek prosty jest – szkoła musi być. Szkoła w klasycznym ujęciu, z ławkami, tablicą, nauczycielami.

I jak tylko taka szkoła zaczyna działać, to i miasto nad trzema rzekami żyje. 

Jak wczoraj patrzyłam na tych młodych ludzi, którzy po ulicach chodzili, to znów ogarnęły mnie też i niewesołe myśli – miasto się wyludnia i starzeje. Bo na chwilę tylko zjeżdżają do miasta młodzi ludzie do szkół, potem je kończą, wyjeżdżają na studia i koniec. Jeśli ktoś wraca, to z reguły pod jakimś pręgierzem, niezwykle rzadko z własnej woli. Jak tłumaczą – nie ma po co tu wracać. Bo nie za bardzo jest gdzie pracować, bo miasto ma coraz bardziej prowincjonalny charakter, bo coś jeszcze. Być może tak jest, nie mnie oceniać, ale to, że miasto się wyludnia, widać gołym okiem. Zresztą jakby spojrzeć przez pryzmat dzieci znajomych, to wszystkie zostały gdzieś tam, gdzie pojechały studiować.

I z drugiego kątka. Mamy cały czas rok jubileuszowy. Ciągle ktoś lub coś obchodzi swoje lecie. I tak dziś przypada 75-lecie powstania w Gorzowie organizacji filatelistów. Zebrali się oni w dawnej restauracji „Pod Beczułką”, dziś siedziba Studia Plastycznego MCK przy ul. Chrobrego 13. Dziś próżno szukać filatelistów, bo od lat zanikł zwyczaj pisanej ręką korespondencji. I jakoś tak naturalnie umiera pasja polegająca na kolekcjonowaniu znaczków pocztowych, choć jeszcze pół wieku temu chyba każdy miał klaser właśnie ze znaczkami pocztowymi. Kiedyś znaczki, ich kolekcje mogły kosztować fortunę, dziś już chyba raczej nie. To tak jak z tulipanami w Holandii. Podczas gorączki w XVII wieku za pojedyncze cebulki płacono fortunę. Dziś jeździmy oglądać tulipanowe pola do Holandii właśnie i nikomu do głowy nie przyjdzie, żeby za cebulki płacić więcej niż kilka euro.

Przeczytałam ostatnio, że nie tylko hobby ludzkie odchodzą w zapomnienie, bo giną też choćby dźwięki. Kto pamięta, jak szemrała okrągła tarcza telefonu podczas wybierania numeru? Albo jaki dźwięk wydawała XIX-wieczna winda, jakie jeszcze do niedawna można było spotkać w starych kamienicach w centrach wielkich miasta? Takich albo jest bardzo dużo. I chyba stają się one moimi nowymi fisiami.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x