Echogorzowa logo

wiadomości z Gorzowa i regionu, publicystyka, wywiady, sport, żużel, felietony

Jesteś tutaj » Home » Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje »
Anicety, Klary, Rudolfina , 17 kwietnia 2024

Parki nam wypięknieją, że aż hej

2020-09-04, Renata Ochwat: Moje irytacje i fascynacje

Urzędy dwa podpisały umowę na dofinansowanie remontu i upiększenia dwóch parków – Wiosny Ludów i Kopernika. Ja się cieszę bardzo, choć raczej z dużą doza sceptycyzmu.

Jakoś nie bardzo lubię, kiedy władza zabiera się za remonty czegokolwiek, zwłaszcza w ostatnim czasie. Nie będę wymieniać, dlaczego tak jest, ale tak jest. Dlatego też z dużą doza sceptycyzmu przyjęłam informacje o większej kasie na remonty parków. Zwyczajnie boję się, że natworzy się tam różnych cudów wianków, jak dla przykładu na maleńkim skwerku obok Łaźni czy na tej trasie wzdłuż Kłodawki.

Boję się zwyczajnie, że znów kogoś poniesie ułańska fantazja, albo politycy wiodącej partii zechcą znów ustawić coś, co nijak nie pasuje do miejsca, historii i charakteru. Nie jest tajemnicą żadną, że lubię sobie ryznąć na jeden dzień do sąsiadów, bo najbliżej. I tam odkrywam takie miejsca, jakie chciałabym mieć w mieście – brukowane – nie kocimi łbami (co szkoda), ale kamieniem ulice i parki bez płyt chodnikowych i innych wydumków. I mówię to zarówno o samym Berlinie, jak i mniejszych miejscowościach. Chciałabym bardzo, żeby ktoś z miasta pojechał czy do sąsiadów, czy do Szczecina i podpatrzył, jak można. Bo można. Dlatego też zwyczajnie się boję, że ta kasa pójdzie na coś, na co oczy będę bolały patrzeć, a poczucie estetyki zwinie się w trąbkę z tego oto zażenowania.

I powiem też otwartym tekstem, że po doświadczeniu z ulica Sikorskiego przegrodzoną deptakiem, który w istocie jest zakamuflowaną jednak ulica, zwyczajnie nie wierzę w coś dobrego. Wyjdzie raczej to lepsze….

A teraz z drugiego kątka. Od jakiegoś czasu późną nocą razi mnie w oczy pewien neon. Łapie go kątem oka, czy chcę, czy nie chce, a z reguły nie chcę. Świeci się on bowiem i o 22.00, ale i o 4.30, jak i 6.55. Głosi, że tu znajduje się kancelaria adwokacka specjalizująca się między innymi w sprawach polsko-ukraińskich. I bardzo dobrze, wręcz znakomicie. Ale może należałoby przemyśleć konieczność obwieszczania miastu i światu, że kancelaria tu się mieści. Już miasto i świat o tym wiedzą, a po co marnować energię, choćby pochodziła z solarów? Naszym, czyli najbliższych sąsiadów, zdaniem wystarczy, jak neon świecił będzie to tej 22.00, a potem to już w zupełności może i nawet powinien być wygaszony. Bo po co kotom i pijakom obwieszczać te wiedzę? Oni się tym nie przejmą.

Ps. Jako namiętny czytaczka wszystkiego, a przy okazji tropicielka gorzovianów wszelakich w miejscach, gdzie raczej nikt by się ich nie spodziewała, znów taki smaczek znalazłam. Otóż w książce Ryszarda Ćwirleja „Śliski interes”, która oczywiście dzieje się w Poznaniu, pojawia się słówko o mieście naszym. Tym razem w kontekście wielkiego szpitala psychiatrycznego, do którego musi trafić ubek oskarżony o zamordowanie dwóch innych ubeków. A że mamy rok 1983, zaraz po Karnawale Solidarności i stanie wojennym, to mordercy ubeka przed sądem postawić nie wolno, za to można skazać na psychiatryk w Gorzowie. Znamienne, tym bardziej, że bliżej Poznania, w Gnieźnie takowy szpital jest. Czyli co? Czyli znów zapyziała, zapomniana przez wszystkich prowincjonalna dziura…. No cóż.

X

Napisz do nas!

wpisz kod z obrazka

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x